Okazałe zwycięstwo Lecha Poznań w meczu z Breidablikiem Kopavogur jest dla piłkarzy Kolejorza niezwykle istotne w kontekście rywalizacji w trzeciej rundzie kwalifikacji Ligi Mistrzów. Mistrzowie Polski znacznie zwiększyli swoje szanse na awans do tej fazy rozgrywek, ale jak przekonywał Filip Jagiełło, lechici nie zamierzają wybiegać myślami daleko w przyszłość.
- To ważne zwycięstwo dzięki któremu mamy sporą zaliczkę przed rewanżem. Wynik jest wysoki, ale myślę, że zespół z Islandii pokazał się naprawdę fajnie, bo pomimo tego, że grali w dziesięciu, próbowali grać w piłkę. Za to należy im się szacunek. Teraz myślimy już tylko o kolejnym meczu. Zobaczymy, czy się odbędzie czy nie. Jeżeli tak, to będziemy myśleć o Lechii, a w dalszej kolejności polecimy na Islandię, żeby wygrać - mówił po wtorkowym meczu pomocnik Kolejorza.
Z pomeczowej konferencji prasowej trenera wiemy już, że mecz z Lechią odbędzie się zgodnie z planem. Więcej pisaliśmy o tym TUTAJ. Również po spotkaniu Niels Frederiksen mówił, że jest świadomy tego, że tylko katastrofa mogłaby odebrać poznaniakom szanse na trzecią rundę kwalifikacji do Ligi Mistrzów. Nie zmienia to jednak faktu, że nic nie jest jeszcze przesądzone, a przed Lechem Poznań stoi najtrudniejsze wyzwanie, czyli wyjazd na Islandię i pojedynek na obcym terenie.
- Oczywiście jesteśmy usatysfakcjonowani tym meczem. To było wyjątkowe spotkanie, ponieważ duży wpływ na jego przebieg miał system VAR. Byliśmy lepszym zespołem na boisku, o czym świadczy wysoki wynik. Oczywiście wiemy, że drugi mecz będzie decydujący, ale póki co zaliczamy bardzo dobry start w związku z wygraną. Wiele spraw musiałoby się źle potoczyć, żebyśmy przegrali ten dwumecz. Póki co siedem goli w pełni mnie satyfakcjonuje - powiedział Niels Frederiksen.
Mecz przeciwko Breidablikowi zdawał się być tym, czego piłkarze Nielsa Frederiksena potrzebowali, by odżyć na boisku po niemrawym początku sezonu. Zawodnicy pokazali we wtorek, że są wyjątkowo spragnieni goli i chcą w pełni dominować rywali. Mistrzowie Polski wyglądali jakby wrócili na właściwe tory, co dodatkowo potwierdzał po spotkaniu kapitan Kolejorza.
- Wszystko zmierza w lepszą stronę. Przed meczem i w przerwie meczu mówiliśmy o tym, że nie możemy zwalniać, a wręcz przeciwnie. Musimy ciągle przyspieszać i starać się zabić mecz. Ostatecznie mogę stwierdzić, że gra przeciwko nam nie jest łatwa, gdy nie ma się jednego zawodnika, a my mamy takie tempo gry i taką jakość. Byliśmy dla nich bardzo trudni do pokonania - podkreślał Mikael Ishak.
To właśnie jakość i tempo gry były punktami, na które szczególny nacisk kładł Niels Frederiksen przed wtorkowym spotkaniem. Kolejorz chciał wykorzystać w szczególności swoją dobrą formę fizyczną do tego, by całkowicie przygnieść Breidablik i zapewnić sobie łatwe zwycięstwo przy Bułgarskiej.
- Plan na to spotkanie zakładał narzucanie rywalom wysokiego pressingu i wysokiego tempa. Wiedzieliśmy, że Breidablik nie przywykł do grania na naszym poziomie intensywności, a zatem to było naszym pomysłem: zmuszać ich do popełniania licznych błędów. Myślę, że udało nam się to osiągnąć - krótko podsumował trener Kolejorza.
Wielkie zwycięstwo odniesione nad Breidablikiem w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów przynosi Lechowi Poznań sporo oddechu. Ostatnie tygodnie nie były dla podopiecznych Nielsa Frederiksena łatwe. Filip Jagiełło starał się wyjaśnić, co stało za taką, a nie inną dyspozycją piłkarzy w tym czasie. Jednocześnie podkreślił także, że jest pełen optymizmu w kontekście najbliższych meczów Lecha.
- Każde zwycięstwo buduje i dodaje pewności siebie. Mieliśmy pewne problemy w pierwszych dwóch meczach. Wyszli w nich także nowi zawodnicy, którzy choć dodali nam sporo jakości muszą się wdrożyć w zespół i nauczyć się naszego sposobu gry. Myślę, że teraz będzie to wyglądać tylko lepiej - podkreślał pomocnik Kolejorza.
Zmianą względem poprzednich spotkań w tym sezonie było także odrodzenie Joela Pereiry. Piłkarz zawodził w poprzednich spotkaniach, kiedy nie występował na swojej nominalnej pozycji. Jednak po powrocie na prawą obronę w meczu z Breidablikiem odzyskał utracony blask. Niels Frederiksen tłumaczył po meczu kwalifikacji do Ligi Mistrzów ostatnie wahania formy portugalskiego lidera.
- Zgadzam się, że Joel zagrał dziś bardzo dobry mecz, ale to normalne. Jest bardzo silnym zawodnikiem. Oczywiście, kiedy wystawiałem go na prawym skrzydle, wiedziałem, że nie była to najlepsza pozycja, na której mógł zagrać. Musieliśmy jednak dokonać tej zmiany dla drużyny, a Joel ma podejście na zasadzie: "zagram tam, gdzie zespół będzie mnie potrzebował". To było jednak dla niego trudne, by grać na nowej pozycji między liniami w porównaniu do roli prawego obrońcy. Joel jest świetnym bocznym obrońcą, podobnie jak Gumny. Cieszę się, że mamy kilku jakościowych graczy na tej pozycji. Kiedy gramy tak dużo meczów potrzebujemy takich piłkarzy - przekonywał duński szkoleniowiec.
Komentarze (0)