Sporo zmian i szansa na debiut
Trener Niels Frederiksen dokonał aż dziewięciu zmian w porównaniu z ostatnim meczem przeciwko Pogoni Szczecin. Szkoleniowiec zdecydował się mocno zrotować składem na spotkanie z Lincoln Red Imps.
W wyjściowej jedenastce względem poprzedniego meczu miejsce zachowali jedynie Bartosz Mrozek i Pablo Rodriguez. Na ławce rezerwowych znalazł się również Kamil Jakóbczyk - najlepszy strzelec rezerw Lecha Poznań oraz Betclic 3. ligi, dla którego była to szansa na debiut w pierwszej drużynie Kolejorza.
Sprawdź jak oceniliśmy zawodników Lecha Poznań
Dla Lecha było to spotkanie o dużym znaczeniu, zarówno ze względu na punkty do współczynnika rankingowego UEFA, jak i możliwość odniesienia drugiego zwycięstwa z rzędu, co pozwoliłoby utrzymać wysoką pozycję w fazie ligowej Ligi Konferencji Europy.
Lechici prosili się o gola - kiepska postawa w pierwszej połowie
W pierwszych minutach lechici nie pozwalali rywalom na zbyt wiele. Gdy gospodarze próbowali przedostać się na połowę Kolejorza, poznaniacy szybko odzyskiwali piłkę, a różnica klas była wyraźnie widoczna, zwłaszcza w środkowej strefie boiska. Zespół Nielsa Frederiksena miał jednak w początkowej fazie spotkania problem z wykreowaniem realnego zagrożenia pod bramką Hankinsa, ponieważ zagrania były niedokładne.
W 13. minucie Bartosz Mrozek miał sporo szczęścia. De Barr pomknął prawą stroną, wykorzystał błąd Joao Moutinho, minął Roberta Gumnego i oddał strzał, po którym piłka odbiła się od poprzeczki. Od tego momentu lechici zaczęli mieć coraz więcej problemów z mistrzem Gibraltaru.
Kilka minut później, w 21. minucie, Joao Moutinho dośrodkował z rzutu rożnego, a Kolejorz był bliski objęcia prowadzenia. Bramkarz Lincolnu, Hankins, nieudanie wyszedł do piąstkowania, co próbował wykorzystać Yannick Agnero, lecz jego strzał głową również trafił w poprzeczkę. Niedługo potem Agnero ponownie znalazł się w polu karnym i oddał sytuacyjny strzał, ale golkiper gospodarzy poradził sobie z tym uderzeniem. Trzeba przyznać, że po stałych fragmentach gry Lech stwarzał sobie dogodne okazje, jednak brakowało skuteczności.
W 29. minucie Bartosz Mrozek popełnił błąd, fatalnie wybijając piłkę pod nogi jednego z rywali, a następnie w polu karnym doszło do starcia jednego zawodnika gospodarzy z Oumą. Sędzia nie dopatrzył się jednak przewinienia Kenijczyka i wynik pozostał bez zmian. Gol wydawał się wisieć w powietrzu i niestety, padł on dla gospodarzy.
Od 33. minuty Lech przegrywał 0:1. Po dośrodkowaniu z lewej strony autorstwa 34-letniego Toniego Garcii piłka trafiła na drugą stronę pola karnego, została zgrana do środka, a tam zagapił się Timothy Ouma. Defensywa Kolejorza zareagowała zbyt biernie, co wykorzystał Kike Gomez, mocnym strzałem pokonując Bartosza Mrozka i umieszczając piłkę w siatce.
Po straconym golu zawodnicy trenera Frederiksena starali się doprowadzić do wyrównania, lecz ich akcjom brakowało tempa i pomysłu. W efekcie po pierwszej połowie mistrz Gibraltaru prowadził z mistrzem Polski 1:0. Warto dodać, że w 43. minucie arbiter pokazał czerwoną kartkę Mariuszowi Skrzypczakowi - kierownikowi Lecha Poznań.
Lech cudem doprowadził do wyrównania, a później się skompromitował
Trener Niels Frederiksen w przerwie zdecydował się na trzy zmiany. Boisko opuścili Gumny, Bengtsson oraz Agnero, a w ich miejsce pojawili się Pereira, Palma i Ismaheel. Na murawie pozostali natomiast Fiabema i Rodriguez, którzy w pierwszej połowie zaprezentowali się poniżej oczekiwań. Pablo Rodriguez szczególnie irytował swoją grą - faulował rywali, a następnie okazywał zdziwienie, gdy sędzia odgwizdywał przewinienia. Po jednym z takich fauli gospodarze zdobyli bramkę, jednak na szczęście dla Lecha sędzia dopatrzył się minimalnego spalonego.
Chwilę później Fiabema był bardzo bliski wyrównania, ale piłka po jego strzale głową trafiła w poprzeczkę. Lech miał w drugiej połowie sporo pecha. W 55. minucie Taofeek Ismaheel również uderzał głową, lecz tym razem futbolówka odbiła się od słupka. Dwie minuty później, w 57. minucie, Frederiksen dokonał kolejnej zmiany - Fiabemę zastąpił Mikael Ishak. W 69. minucie kapitan Kolejorza znalazł się w sytuacji sam na sam i uderzył z półwoleja, jednak bramkarz Lincolnu zdołał obronić jego strzał.
Lech grał słabo - w ofensywie brakowało błysku i kreatywności, a dobrze zorganizowana defensywa gospodarzy skutecznie rozbijała kolejne ataki poznaniaków. Spotkanie momentami przypominało zeszłoroczny mecz Pucharu Polski z Resovią Rzeszów (0:1), w którym Kolejorz również był bezradny i nieskuteczny.
W 75. minucie bramkarz Lincolnu popełnił błąd przy piąstkowaniu, nie trafił w piłkę, a sędzia wskazał na jedenasty metr. Do rzutu karnego podszedł Mikael Ishak, który pewnym strzałem pokonał Hankinsa i doprowadził do wyrównania.
Po zdobyciu bramki lechici cofnęli się zbyt głęboko, oddając inicjatywę gospodarzom. To Lincoln był bliższy kolejnego trafienia, a końcówka spotkania okazała się wyjątkowo nerwowa. W 88. minucie doszło do prawdziwej kompromitacji. Po dośrodkowaniu z prawej strony najwyżej w polu karnym wyskoczył Oliva Christian Rutjens, który wykorzystał złe ustawienie Bartosza Mrozka. Piłka po jego uderzeniu głową przeleciała nad bramkarzem i wpadła za kołnierz.
Lech przegrywał 1:2, a mecz ostatecznie zakończył się porażką Kolejorza.
Lincoln Red Imps - Lech Poznań 2:1 (1:0)
Bramki: Gomez 33., Rutjens 88. - Lincoln - Ishak 78. - LechLincoln: Hankins - Rutjens, Lopes, Nano, Kolega - Gomez (61. Pozo), Mandi, Villacanas (87. Toscano) - De Barr, Dabo (82. Arguez), Garcia
Lech: Mrozek - Moutinho, Mońka, Skrzypczak, Gumny (46. Pereira) - Ouma, Thordarson (72. Kozubal), Bengtsson (46. Palma), Rodriguez, Fiabema (57. Ishak) - Agnero (46. Ismaheel)
Kartki: Dabo 53., Hankins 77. - Lincoln - Agnero 25. - Lech
Sędziował: Chrysovalantis Theouli (Cypr)
Komentarze (0)