Tam spotykali się wszyscy. Czy przed treningami, czy w dni meczowe, czy nawet w ciągu zwykłego dnia. Każdy przecież mógł tam wejść. Nasz Ogródek był otwarty dla wszystkich. Nie tak, jak przy Bułgarskiej, czy w innych klubach. Można było zjeść kichę na ciepło, bigos i wypić coś ciepłego. Kogo tam nie było w tym barze. Piłkarskie legendy. To zabawne, ale całkiem niedawno, jesienią jechałem do pracy i skręciłem w kierunku Drogi Dębińskiej, a przecież siedzibę mamy od pewnego czasu już na Chwiałce. Tyle lat tam jeździłem, że z przyzwyczajenia skręciłem w stronę Ogródka
- opowiada Karol Majewski, kierownik sekcji piłki nożnej, który w Warcie jest od 1989 roku. Sytuacja, której Karol Majewski nigdy nie zapomni to z pewnością zawał serca trenera Bogusława Baniaka. Był to rok 2009:
Szykowaliśmy się do porannego treningu, po którym mieliśmy wyjechać na mecz do Świnoujścia. Trener źle się poczuł. Wezwaliśmy pogotowie, położyłem go na ławeczce przed budynkiem i udzieliłem pierwszej pomocy. Potem przyjechała karetka i już wewnątrz budynku go reanimowano. Pamiętam też słynne ulewy, po których w budynku trzeba było wyłączać prąd, bo groziło zwarciem. Po jednym z takich spotkań poszedłem na odprawę sędziów z obserwatorem, by podpisać protokół. Wszedłem do ich szatni, a ich nie ma. A oni usiedli tam, gdzie z sufitu nie leciała woda, czyli pod prysznicem. Przenieśli sobie tam stolik i krzesła, bo tylko tam nie kapało im na głowę.
Kierownik Zielonych przypomina też, że swego czasu w budynku były: sauna, mały basenik do odnowy, który zlikwidowano dopiero za czasów Zielonej Rewolucji, pralnia oraz siłownia. No właśnie, z siłownią związana jest legendarna postać, którą można tam było zastać o każdej porze.
To prawda, mowa o Bogdanie Mikulskim, nazywaliśmy go Bogdan Siła. Wysoki, muskularny, często z chustą na głowie. Na siłowni był cały dzień. Jedyną przerwę robił sobie na spacer z psem, którego też można tam było zastać zawsze. Pies nazywał się Łajza. Wejście do szatni było naprzeciw wejścia do szatni pierwszego zespołu. Często Bogdan Siła robił sobie zdjęcia z piłkarzami, a na korytarzu wisiały grupowe zdjęcia piłkarskich drużyn Warty Poznań
- opowiada Karol Majewski.
Zbigniew Śmiglak, były kierownik piłkarzy KS Warta Poznań opowiada, jak w ciągu kilku dni trzeba było załatwić dopuszczenie obiektu do gry w pierwszej lidze.
Mieliśmy na to tydzień. Przysłali listę i zaznaczyli, że jak nie będzie to zrobione, to licencji Warta nie dostanie. To było dopiero zamieszanie i cud, że się udało. Pamiętałem, że na Bułgarskiej stał taki stary tunel, do wywiezienia na złom. I my ten tunel przywieźliśmy do Ogródka. Sami go poskładaliśmy, pospawaliśmi, pomalowaliśmy. I m.in. dzięki temu tę licencję dostaliśmy
- wspomina Zbigniew Śmiglak.
Pamiętam, jak budynek powstawał w 1974 roku, ale do użytku obiekt oddano później. Na owe czasy to wzbogaciło klub, bo była tam nie tylko sala i szatnie, ale i gabinety odnowy, czy biura. Proces szkolenia można było więc organizować w dobrych warunkach. A że nasza sekcja piłkarska miała tam swoje szatnie i pomieszczenia "techniczne", to dzień zaczynał się i kończył w tym budynku. Jest sentyment do tego miejsca, ale w ostatnich latach to już była ruina i trudno było patrzeć na to wszystko. Zwłaszcza, że dookoła wszystko się rozwijało. Patrzyłem na Akademię Wychowania Fizycznego, czy choćby na stadion przy Bułgarskiej, a tutaj wszystko było, jak z zamierzchłej epoki. Wspomnienia wspomnieniami, ale osobiście czuję ulgę, że to wreszcie się dzieje, że powstanie coś nowego, bo Warta na pewno na to zasługuje
- mówi Andrzej Żurawski, wieloletni trener sekcji piłki nożnej KS Warta Poznań.
Ja wtedy więcj grałem, niż urzędowałem. Jak budynek powstawał to my, hokeiści na trawie mieliśmy siedzibę jeszcze przy ulicy Maratońskiej, ale w okresie zimowym trenowaliśmy w sali, którą teraz burzą. Dopiero po spaleniu obiektu w miejscu, gdzie teraz jest Multikino, to przenieśliśmy się na Drogę Dębińską. Na pewno ten budynek to kawał historii Warty Poznań, aczkolwiek to co zapamiętam z ostatnich lat, to też cieknący dach i rozstawione wiadra w holu budynku. Nigdy to ładne i funkcjonalne nie było. Co nie zmienia faktu, że trenowali tam przecież także olimpijczycy. Były tam przez cały czas bira Warty, więc jak trzeba było coś ważnego załatwić to szło się do "Ogródka"
- przypomina Jerzy Wybieralski, były zawodnik i trener sekcji hokeja na trawie KS Warta Poznań.
My ćwiczyliśmy tam od września 1981 roku do 2015 roku, kiedy to z inicjatywy braci Witkowskich wybudowaliśmy obecną salę namiotową. Tak się czasami zastanawiam, jak dawaliśmy radę, bo przecież mieliśmy tam tylko dwie plansze. Trzy razy w tygodniu mogliśmy korzystać z sali, ale ona była do dyspozycji wszystkich sekcji. Pamiętam, jak zamontowaliśmy w tym naszym korytarzyku przy planszach duże, składane lustra. To był pomysł Fechmistrza Jana Nowaka. Lustra powstały w Zakładach Cegielskiego i były z nami do samego końca. Były bardzo pomocne w nauce techniki. Podczas treningów, tak, jak w balecie, można było obserwować swoją postawę szermierczą i ruchy. W tym budynku trenowali nasi multimedaliści: Waldemar Ciesielczyk, Małgorzata Wojtkowiak, Tomasz Ciepły, Andrzej Witkowski, czy Agata Kantorska
- opowiada Leszek Jarosławski, trener i kierownik sekcji szermierczej KS Warta Poznań.
Ten budynek to kawał naszej historii, naszej i szermierki Warty Poznań. Spędzaliśmy z braćmi tam bardzo dużo czasu. Trenowaliśmy na planszach przy salce, tam toczyło się nasze życie pozaszkolne. Budynek będzie nowy, ale postaramy się, aby dusza tego miejsca pozostała. Aby tak się stało chcemy zrobić w jednym z pomieszczeń takie miejsce pamięci. Miejsce, w którym będą nasze klubowe pamiątki, zdjęcia, medale, puchary. Chcemy, aby pamiętano o tych, którzy szermierkę w Warcie zbudowali
Nasz budyneczek to było takie szklane sędziowskie stanowisko między kortami i tam toczyło się życie sekcji tenisowej. To zostało zburzone w 2012 roku. A w barze Olimpijczyk to nie jedną kawę się wypiło.Na Drogę Dębińską przeprowadziliśmy się z ulicy Olimpijskiej, gdzie były w latach 60-tych największe sukcesy naszej sekcji. Początkowo w Ogródku mieliśmy aż osiem kortów, potem to się zmieniało. Teraz bĘdziemy mieli jeszcze mniej, bo zamiast pięciu kortów będą cztery, no ale będą nowe szatnie i pomieszczenia dla sekcji, więc to jest plus. Najważniejsze, że żyjemy
- mówi Jacek Gąsiorek z sekcji tenisowej KS Warta Poznań.
Trwa rozbiórka pierwszego segmentu. Zanim rozpocznie się wyburzanie drugiej części plac będzie oczyszczony z gruzów. Takie operacje są dość niebezpieczne, dlatego podzielilismy je na kilka etapów. Trudno powiedzieć ile dokładnie zajmie czyszczenie terenu, przez najbliższe dwa tygodnie prace na pewno będa jeszcze prowadzone. Wykonawca będzie odpowiadał za rozbiórkę i utylizację materiałów, a także zabezpieczenie wszystkich mediów doprowadzonych do obiektu
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.