reklama

Agnieszka Scheffler z AZS-u AWF-u Poznań najlepszą sędzią na świecie. "Pomyślałam: I co ja teraz zrobię?"

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: world taekwondo

Agnieszka Scheffler z AZS-u AWF-u Poznań najlepszą sędzią na świecie. "Pomyślałam: I co ja teraz zrobię?" - Zdjęcie główne

foto world taekwondo

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Taekwondo olimpijskie Agnieszka Scheffler, trenerka oraz sędzia międzynarodowa taekwondo olimpijskiego została uznana Najlepszą Sędzią na Świecie w 2023 roku. Nagrodę odebrała w Manchesterze podczas uroczystej Gali World Taekwondo Gala Awards, organizowanej przez Światową Federację Taekwondo Olimpijskiego. Żaden inny polski arbiter tej dyscypliny sportu nie otrzymał dotąd takiego wyróżnienia.
reklama

Kariera sędziowska Agnieszki Scheffler nabrała rozpędu już kilka sezonów temu. Efektem były nominacje na najważniejsze światowe turnieje w taekwondo olimpijskim i finalnie powołanie na igrzyska olimpijskie w Tokio. Kilkakrotnie podczas turniejów, Polka była wyznaczana do sędziowania walk finałowych, tak było choćby podczas mistrzostw świata. Dwukrotnie też była nominowana do miana "The Best", ale nagrodę dla najlepszego arbitra na świecie odebrała przy trzeciej nominacji, czyli w tym roku. W finałowej piątce nominowanych, obok trenerki AZS-u AWF-u Poznań znalazły się: Zhu Linfang, May Elsayed, Susana Boyd oraz Carol Dai.
 
Beata Oryl-Stroińska, sportowy-poznan.pl: Jaka była Twoja reakcja, gdy podczas Gali w Manchesterze uszłyszłaś swoje nazwisko i "The Best Female Referee"?
 
Agnieszka Scheffler: Niesamowite uczucie. Ja nie spodziewałam się nawet nominacji. Myślałam, że jak byłam nominowana w ubiegłym roku, to w tym roku już wybiorą kogoś innego. Byliśmy na specjalnym szkoleniu i tam ogłosili tegoroczne nominacje. I gdy usłyszałam swoje nazwisko to pomyslałam, że to niemożliwe, że nie jestem na to przygotwana. Nominowano pięć kobiet, mnie wybrano jako numer jeden. No kurczę, dumna jestem. A po Gali, siedziałam sobie następnego dnia na śniadaniu i sobie pomyślałam: I co ja teraz zrobię? Jaki ja mam teraz cel, jakie marzenie? Po chwili oczywiście już kilka kolejnych przyszło mi do głowy. Ktoś mnie zapytał, jak się czuję? Prawda jest taka, że nic się od dnia poprzedniego nie zmieniło. To, że jestem najlepsza na świecie, to dopiero powoli do mnie dociera. 
 
Nominacja na kolejne igrzyska, w Paryżu, wydaje się być pewna. Jak mogłoby na turnieju olimpijskim zabraknąć numeru jeden?
Mogłoby się tak wydawać, ale to nie do końca tak funkcjonuje. Teraz jako sędziowie będziemy przechodzić proces kwalifikacyjny podczas turniejów kontynentalnych. Każdy musi być na minimum dwóch turniejach poza Europą. I dopiero pod koniec kwietnia, jak wszystkie turnieje się już odbędą, to zostanie podjęta decyzja, kto pojedzie do Paryża na igrzyska. Zostanie wybranych 26 arbitrów.
 
Od kiedy Ty jesteś sędzią? Skąd wziął się pomysł, by pójść w tym kierunku?
Jak przestałam być zawodniczką, to zaczęłam robić kolejne stopnie/pasy, bo żeby być sędzią międzynardowym trzeba mieć czwarty dan. I miałam swój plan, który krok po kroku chciałam realizować. Najpierw byłam sędzią krajowym, a w 2016 roku zrobiłam kurs na sędziego międzynardowego. I już podczas tego kursu otrzymałam nagrodę Best Performance. Na moich pierwszych Mistrzostwach Świata Kadetów w 2017 roku otrzymałam nagrodę Best Referee, na Mistrzostwach Europy Seniorów w 2021 nagrodę Best Referee, no a teraz tytuł Best Referee of the Year. Cudownie robić to, co się kocha. Podczas igrzysk w Tokio uśmiech nie schodził mi spod maski (był covid), starałam się cieszyć każdą chwilą i teraz również. Nigdy nie oczekuję nagród i dlatego one same przychodzą.
 
Lubisz to robić?
Tak, bardzo. Myślę, że fakt, że byłam kiedyś taekwondzistką pomaga mi w rozumieniu walk, mam trochę inne spojrzenie. A sędziowanie taekwondo jest dosyć trudne. Trzeba być bardzo aktywnym, trzeba podążać za zawodnikami, a przepisy co chwilę się zmieniają. I to też jest pewna trudność, bo widzowie, którzy oglądają walki nie zawsze o tych zmianach wiedzą. Ale ja od małego kocham ten sport. Nawet jak jeszcze byłam za mała, by startować, to jeździłam na zawody i bacznie obserwowałam co się dzieje. Teraz, gdy w weekend jestem w domu i nie jadę na zawody, to siadamy z dziećmi, robimy popcorn i jak w kinie. Tylko, że my oglądamy nie film, a taekwondo. To mi wciąż sprawia ogromną przyjemność.
 
 
 
A sędzia taekwondo musi być w dobrej kondycji fizycznej? Biegania tam raczej nie ma...
Nie wiem, czy musi, ale nie wyobrażam sobie żeby nie był. Ja bardzo dużo czasu poświęcam na pracę nad kondycją. Dorosłam już do tego, że nie mogę być perfekcyjna we wszystkim, ale wysoko sobie stawiam poprzeczkę także w tym aspekcie. Zawsze tak było. Prowadzę zajęcia, ale sama też oczywiście ćwiczę. Podczas campów selekcyjnych do igrzysk, sprawność fizyczna sędziów też jest sprawdzana, więc chcę na tych testach dobrze wypaść.  
 
Gdzie widzisz siebie za 5 lat?
Nie wiem. Nie myślę jeszcze o następnych igrzyskach, bo to też wiąże się z dużą presją. Teraz, po otrzymaniu tego prestiżowego wyróżnienia będzie jeszcze większa, bo przecież wiele osób będzie się przyglądać i oceniać. To też oznacza dla mnie dużo pracy i wyrzeczeń. Mam dzieci, którym też staram się poświęcać jak najwięcej czasu, mam obowiązki rodzinne, klubowe. Mój mąż Łukasz bardzo mnie w tym wszystkim wspiera. Staramy się tym wszystkim dzielić. On teraz jest na Mistrzostwach Europy U-21 w Rumunii, ja zostałam z dziećmi. Najważniejsze to zachować balans.
 
No właśnie, Łukasz. Też pojawił się w Twoim życiu dzięki taekwondo...
To prawda. Łukasza poznałam już w liceum. Przyjeżdżałam do Poznania na zgrupowania kadry, a on tutaj trenował. Zawsze był miły, uprzejmy. Na studiach zaiskrzyło i zostaliśmy parą. A do Poznania na studia przyjechałam z Mazur, bo stamtąd pochodzę. No i już zostałam.  
 
Wasze dzieci trenują taekwondo?
Dzieci trenują oczywiście, ale nie narzucamy żadnej presji. Albert trenuje też zapasy, a Natalia tańce i zumbę, w sumie razem na zumbę z córką chodzimy. Chcemy żeby sami znaleźli sobie to, co im będzie sprawiało przyjemność. Chociaż jak wróciłam ze statuetką, to córka powiedziała "Mamo, ja bym też kiedyś chciała taką dostać". Powiedziałam jej oczywiście, że wszystko przed nią.
 
 
 
 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama