- Problemy Warty Poznań nie odstraszyły Szymanka. "Wiedziałem na co się piszę"
- Relacje między zawodnikami to klucz do sukcesu? "Jesteśmy ze sobą zżyci"
- Praca trenera Tokarczyka odmieniła Wartę Poznań. "Teraz gramy więcej w piłkę"
- Kacper Szymanek chce udowodnić swoją wartość w Motorze Lublin. "Teraz jest to dla mnie najważniejszy klub"
Kacper Szymanek dołączył do Warty Poznań w sierpniu tego roku na zasadzie rocznego wypożyczenia z Motoru Lublin. Pobyt w Wielkopolsce ma pomóc mu w zwiększeniu minut gry. Wcześniej Szymanek przez całą swoją dotychczasową karierę występował w ekipie Wisły Puławy. W swoim ostatnim sezonie dla tej drużyny rozegrał 30 spotkań, w trakcie których zdobył siedem goli i odnotował asystę.
Szymanek aktualnie błyszczy w Warcie Poznań. Od momentu, gdy do niej dołączył odnotował już trzy bramki oraz jedno kluczowe podanie w 10 meczach. Trafienie przeciwko Hutnikowi było wyjątkowo pięknej urody. Rosnąca forma zawodnika może sprawić, że piłkarz wróci do Motoru wcześniej niż zakładano. Według naszych informacji klub ten zastrzegł sobie w umowie możliwość skrócenia wypożyczenia.
Problemy Warty Poznań nie odstraszyły Szymanka. "Wiedziałem na co się piszę"
Twoja przygoda z Motorem Lublin zaczęła się w zasadzie od natychmiastowego wypożyczenia. Potencjalne marzenia o grze w Ekstraklasie zastąpiła rzeczywistość Betclic 2. ligi. Jak odebrałeś propozycję włodarzy klubu odnośnie przenosin do Poznania?Odebrałem to jako szansę na regularną grę, co było dla mnie najważniejsze. Dostałem jasny sygnał od trenera Stolarskiego, że w Motorze Lublin nie będę dostawał tylu szans, ile bym chciał. To był dla mnie kolejny krok w stronę wypożyczenia i ostatecznie zdecydowałem, że chcę skorzystać z tej opcji.
Miałeś oferty od innych polskich klubów z wyższych lig niż druga?
Nie ukrywam, że pierwotne plany były takie, że chcieliśmy, abym trafił do 1. ligi. Kilka zespołów, które chciały mnie w swoich szeregach przed sezonem było zainteresowanych wypożyczeniem, ale coś nie zagrało. Czasem problemy dotyczyły dogadania się w niektórych kwestiach, a czasem były spowodowane tym, że kadry zespołów były już zamknięte.
Ostatecznie trafiłeś do Warty Poznań - klubu, który w poprzednim sezonie mierzył się z dużymi problemami finansowymi i sportowymi. W upokarzających okolicznościach spadł również z Betclic 1. ligi, a w dodatku latem przeszedł gruntowną rewolucję kadrową. Przyjście tutaj było wypłynięciem na nieznane wody. To wszystko, co się działo wokół Warty nie zraziło cię do pomysłu dołączenia do tej ekipy?
Myślę, że to jak w Warcie Poznań było nie miało wielkiego wpływu na mój wybór. Dla mnie ważniejsze było to, jak jest teraz i co może się wydarzyć. Do klubu przyszedł trener, którego bardzo dobrze znam i przedstawił mi plan, jak będzie wyglądać jego drużyna. Zdecydowałem się na ten krok i po czasie sądzę, że to była dobra decyzja.
Zatem jaką wizję drużyny trener Tokarczyk tobie przedstawił i co szczególnie przekonało ciebie do tego wypożyczenia?
Przede wszystkim spodobało mi się to, że będziemy grać podobnie jak we Wiśle Puławy. To było dla mnie kluczowe. Poza tym dobrze znałem trenera i wiedziałem na co się piszę. Jestem zadowolony z tego wyboru.
Po tych kilku miesiącach spędzonych w Poznaniu już czujesz dużą różnicę w swojej grze względem tego, co pokazywałeś w Wiśle Puławy?
Myślę, że nie. Gram to, co potrafię najlepiej. Mam swój styl gry, który staram się przenosić na boisko jak najlepiej i dokładać cegiełkę po cegiełce do tego, żebym był jeszcze bardziej kompletnym zawodnikiem. Sam fakt regularnej gry we Wiśle Puławy, a także tego, że przez chwilę trenowałem z pierwszą drużyną Motoru Lublin sprawiło, że jestem teraz bardziej doświadczony. Potrafię się odnaleźć na boisku w różnych sytuacjach: wiem, kiedy zwolnić, wiem, kiedy przyspieszyć i kiedy wejść w drybling.
Trzeba obiektywnie przyznać, że twoje wypożyczenie to póki co strzał w dziesiątkę. Osiągasz dobre liczby w Warcie, co przyczynia się do jej sukcesów. Otrzymujesz jakiś feedback od sztabu szkoleniowego Motoru Lublin? Śledzą twoje poczynania w twoim obecnym klubie?
Czasem zdarza się tak, że zawodnicy są pozostawieni sami sobie na wypożyczeniach. Ja akurat jestem w stałym kontakcie z trenerem Stolarskim jak i z trenerem przygotowania motorycznego. Członkowie sztabów szkoleniowych dzwonią do siebie, wymieniają się spostrzeżeniami odnośnie mojej pracy i rozmawiają o tym, czy poprawiam te aspekty gry, które muszę poprawić. Przede wszystkim teraz pracuję nad swoją budową ciała, ponieważ jestem dość chudym zawodnikiem. Niesie to jednak za sobą pewne korzyści, bo jestem szybki i zwinny przez co nie muszę być wcale na przegranej pozycji w meczach.
Relacje między zawodnikami to klucz do sukcesu? "Jesteśmy ze sobą zżyci"
Jak przebiegała twoja aklimatyzacja w Warcie Poznań? Do zespołu dołączyłeś jako jeden z ostatnich piłkarzy. Wcześniej drużyna zdołała już wspólnie przejść przez najtrudniejsze chwile jak dotychczas, a twoje wejście do składu zbiegło się akurat z tym najlepszym momentem sezonu.Myślę, że dobrze się wpasowałem do drużyny i złapałem dobry kontakt z chłopakami. Dużo mi też pomogło to, że znałem część zawodników jeszcze z czasów gry dla Wisły Puławy. Mimo wszystko jestem osobą, która nie boi się nowych znajomości. Tego zresztą wymaga mój zawód. Przychodząc do nowej drużyny muszę się jak najlepiej zgrać z chłopakami.
Ciekaw też jestem twoich odczuć, kiedy zadebiutowałeś przy Drodze Dębińskiej. Stadion na 1300 osób, obecność kibiców w zasadzie na wyciągnięcie ręki, szatnie w barakach. Mając w pamięci warunki, trenując w Motorze Lublin nie złapałeś się przez chwilę na takiej myśli: "gdzie ja w ogóle wylądowałem?"
Rzeczywiście dało się odczuć klimat tego stadionu, aczkolwiek w pierwszym meczu w "Ogródku" kibice zrobili świetną atmosferę na stadionie. Mocno czuliśmy, że fani byli blisko drużyny i jak bardzo się cieszą, że mogli tu wrócić. Myślę, że to był taki aspekt, który nas podbudował, bo to było pierwsze nasze zwycięstwo i jak na razie jesteśmy niepokonani u siebie w lidze.
Wracając do tematu relacji między zawodnikami w zespole nie sposób nie wspomnieć o tym, że w Warcie Poznań gra kilku wyróżniających się graczy, którzy potrafią odgrywać decydujące role w ataku. Jest chociażby Michał Smoczyński, Kacper Rychert, Filip Waluś, jak również właśnie ty. Każdy ma duży potencjał ofensywny, ale piłka jest jedna. Czy między wami jest chemia i dobrze się odnajdujecie między sobą zważywszy na to, że każdy z was pokazuje się z dobrej strony?
Nasza współpraca wygląda dobrze i tak samo rozumiemy się na boisku. Każdy z wymienionych przez ciebie zawodników wnosi coś ekstra do drużyny przez co jesteśmy różnorodni w ataku. Możemy atakować prawą lub lewą stroną boiska, bo mamy mocnych wahadłowych, ale również dobre "dziesiątki". Michał Smoczyński też dobrze wykańcza sytuacje tak więc sądzę, że każdy wnosi coś fajnego i się uzupełniamy. Dobrze się też dogadujemy poza boiskiem i jesteśmy zżyci ze sobą.
Czyli rozumiem, że często można cię spotkać z ekipą "na mieście"? Dobrze się czujesz w Poznaniu i lubisz wychodzić z domu?
Na co dzień raczej wolę przebywać sam ze sobą. Dobrze się czuję w domu aczkolwiek czasami zdarza mi się wyjść z chłopakami "na miasto".
Siedząc w domu często przeglądasz social-media i śledzisz, co o tobie piszą? Zwracasz uwagę na to, jakie kibice mają opinie na temat twojej gry i ewentualna krytyka do ciebie jakoś szczególnie dociera?
Zazwyczaj staram się nie czytać komentarzy. Nieważne, czy są pozytywne czy negatywne. Oczywiście, kiedy rodzice lub dziewczyna je podeślą to je czytam, ale na ogół nie siedzę na Tweeterze i nie scrolluje go, patrząc czy przyszedł jakiś nowy. Jako piłkarz muszę mieć chłodną głowę.
Gdybyś miał wskazać fundamenty sukcesów Warty Poznań i najsilniejsze atuty zespołu to co by to było?
Przede wszystkim pewność siebie i jedność.
Praca trenera Tokarczyka odmieniła Wartę Poznań. "Teraz gramy więcej w piłkę"
Dostrzegasz pewne zasadnicze różnice między projektem trenera Tokarczyka w Wiśle Puławy, a tym który realizuje teraz w Warcie Poznań?Teraz gramy więcej w piłkę. Moim zdaniem w Warcie Poznań mamy teraz wielu jakościowych zawodników, którzy nie boją się brać ciężaru gry na siebie. Trener Tokarczyk dołożył kilka aspektów gry, które pomagają nam grać ofensywny futbol. Naszym celem jest jak najszybszy odbiór piłki.
No właśnie. Ten aspekt gry w obronie też jest interesujący w kwestii twojego rozwoju piłkarskiego. Jako zawodnik nakierowany stricte na pracę w ofensywie w Warcie musisz się także odnajdować pod swoją bramką i ciężko pracować w tym zakresie.
Obrona jest kluczem do zwycięstwa. Gdybyśmy tracili 2-3 bramki na mecz, nie dałoby się ich wygrywać. Wiadomo, że te gole niestety padają, ale myślę, że na ten moment dobrze to wygląda, bo zdobywamy o jednego więcej od przeciwników. Aby dobrze się prezentować w obronie musimy dobrze funkcjonować taktycznie i fizycznie.
Trener Tokarczyk wymaga od was wszechstronności na każdym polu i to widać z perspektywy trybun w trakcie meczów. Jak opisałbyś jego metody szkoleniowe w Warcie Poznań? Co go cechuje jako trenera?
Myślę, że ważnym elementem jego trenerskiej filozofii jest to, że daje wolną rękę zawodnikom. Nie wymusza od nas ścisłego stosowania się do schematów, a zamiast tego mamy większą swobodę ruchów w ataku. Na treningach przede wszystkim szlifujemy nasze umiejętności gry czy to w pressingu, czy to w niskiej obronie. Chcemy, żeby to jak najlepiej wyglądało w meczu. Wiadomo, że w zależności od przeciwnika dokładamy także kilka przydantych elementów, ale z reguły nie wprowadzamy wielkich zmian w schematach czy formacjach.
Na wczesnym etapie jego pracy w Warcie Poznań zapadły mi w pamięć jego słowa odnośnie tego, że często w meczach gracie jak chłopcy, a musicie prezentować się jak mężczyźni. Czujesz, że na przestrzeni tych kilku miesięcy zdołaliście przeistoczyć się właśnie w tych mężczyzn, którzy wykazują się dojarzałością na boisku?
Myślę, że tak. Przede wszystkim seria zwycięstw sprawiła, że wzrosła pewność siebie drużyny. W związku z tym niektóre aspekty boiskowe się zmieniają i są prostsze do realizowania aniżeli, gdyby forma była spadkowa.
Zaliczacie świetny czas w 2. lidze. Nie ma drużyny, która jest w stanie się wam przeciwstawić przez co zajmujecie miejsce na szczycie tabeli. Ta zielona maszyna ewidentnie nabiera rozpędu i zastanawiam się, czy ciężko jest wam, jako młodemu zespołowi, utrzymać nie tylko koncentrację na fali entuzjazmu, ale również pokorę?
Myślę, że trener Tokarczyk zdaje sobie z tego sprawę, że to też pewne niebezpieczeństwo czy też wyzwanie i ciągle nam powtarza, że musimy pracować tak samo ciężko, jak wtedy, gdy wygraliśmy pierwszy mecz z tej serii. Głowa jest ciągle na karku i nadal ciężko pracujemy.
Kacper Szymanek chce udowodnić swoją wartość w Motorze Lublin. "Teraz jest to dla mnie najważniejszy klub"
Zmierzając już do końca naszej rozmowy chciałbym jeszcze zapytać o to, czy czujesz w meczach Warty szczególną presję związaną z twoją przyszłością w Motorze Lublin. Widzę, jak bardzo chcesz tam zagrać i jak bardzo chcesz przekonać sztab szkoleniowy, że warto na ciebie stawiać. Trudno jest tobie podejmować na boisku decyzje, mając w głowie to, że decydujące dla twojej przyszłości osoby śledzą twoje ruchy?Myślę, że muszę mieć z tyłu głowy to, że Motor mnie obserwuje. W końcu przyszedłem do Warty, żeby się rozwinąć i grać w Motorze. Nie mogę jednak zapominać o tym, co się dzieje tutaj w Warcie i muszę walczyć o swoje miejsce w składzie. Jeśli będę grał możliwie jak najlepiej, to sztab szkoleniowy Motoru będzie widział znaczną poprawę w mojej grze.
Mówiliśmy o tym, jak się czułeś przed przyjazdem do Poznania, a zatem wypada zapytać jak się czujesz teraz i jak postrzegasz to wypożyczenie. Nie jest ono wcale łatwe choćby z tego względu, że jako młody chłopak jesteś na walizkach i klub może nawet w pewnym momencie skrócić twoje wypożyczenie. W każdej chwili możesz znów być w Motorze. Jak to na ciebie wpływa?
Przyjazd do Poznania to dla mnie nowa przygoda. Pierwszy raz jestem z dala od domu, więc to jest coś szczególnego w życiu osobistym. To taka lekcja życiowa i tak do tego podchodzę - teraz jestem tu, za pół roku mogę być gdzieś indziej. Przygotowałem sobie na to głowę i gdy tylko dostałem zielone światło na wypożyczenie do Poznania to byłem na to gotowy.
Czujesz teraz po tych dobrych występach w Warcie Poznań, ale i wcześniejszych sezonach w Wiśle, że poradziłbyś sobie w składzie Motoru w Ekstraklasie?
Zawsze jestem pewnym siebie zawodnikiem i uważam, że nawet teraz dałbym sobie radę w Ekstraklasie. Nie jestem nakierunkowany na to, że muszę dojść do jakiegoś poziomu, żeby grać, bo po prostu myślę, że mam te umiejętności, by występować na boiskach Ekstraklasy.
Przyszłość twojego zespołu w Ekstraklasie wcale nie musi być pewna. Motor wszedł w ten sezon z problemami. Po 12 kolejkach ma cztery punkty przewagi nad strefą spadkową, a ostatni mecz z Widzewem przerwał serię pięciu meczów bez zwycięstwa. Zakładając najgorszy scenariusz, wizja gry dla Motoru Lublin w Betclic 1. lidze mogłaby skłonić cię do rozważań w kontekście zmiany klubu na ten ekstraklasowy?
Dla mnie najważniejsze jest to, żeby grać dla Motoru, ponieważ grając w Wiśle Puławy była to dla mnie najlepsza opcja. Od razu zdecydowałem się tam pójść niezależnie od tego, kto później do mnie dzwonił. Teraz jest to dla mnie najważniejszy klub obok Warty Poznań.
A wybiegając w przyszłość, gdzie najbardziej chciałbyś grać jako piłkarz?
Jako piłkarz staram się dążyć do celu małymi kroczkami. Nie wiem, gdzie finalnie mnie to doprowadzi aczkolwiek mierzę wysoko. Moim marzeniem jest FC Barcelona. Raczej nie chciałbym trafić do Premier League, bo jest tam za dużo gry fizycznej. Bardziej bym sobie poradził w La Lidze, gdzie jest więcej technicznych zawodników.
Komentarze (0)