Reklama lokalna
reklama

Kapitalne widowisko przy Bułgarskiej. Lech liderem!

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: lechpoznan.pl

Kapitalne widowisko przy Bułgarskiej. Lech liderem! - Zdjęcie główne

foto lechpoznan.pl

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Piłka nożnaPiłkarze Lecha Poznań i Pogoni Szczecin uraczyli przy Bułgarskiej niemal 30 tysięcy kibiców dobrym futbolem. Więcej powodów do radości mieli fani gospodarzy, bo Kolejorz wygrał z Portowcami 2:0 i został nowym liderem PKO Ekstraklasy.
Reklama lokalna
reklama

To był magiczny wieczór na Enea Stadionie. W ramach 6. Kolejki Ekstraklasy Lech podejmował na swoim terenie rywala z topu tabeli – Pogoń Szczecin. Choć obie drużyny wydawały się być przed meczem bliźniacze liczbowo, poznańska maszyna w bezpośrednim starciu zatopiła szczeciński statek.

Lech przystępował do rywalizacji z wyjątkowo trudnym rywalem. Odkąd trener Robert Kolendowicz zastąpił na ławce Jensa Gustafssona drużyna zdecydowanie odżyła w ataku. Ich ostatni mecz przeciwko Widzewowi był ofensywną demolką w wykonaniu Portowców. Statystyka 23 strzałów na bramkę i prawie 10 celnych mówiła sama za
siebie. Kapitan drużyny Kamil Grosicki, który gra w nadmorskim klubie od trzech lat, przyznał, że nie pamięta, kiedy ostatni raz Pogoń zagrała tak dobrze w pressingu! Wszystko to przeciwko drużynie, która jako pierwsza pozbawiła Kolejorza punktów. Czysto liczbowo Lech jednak nie ustępował wyraźnie Pogonii w tabeli. Oba kluby przed meczem miały po 10 oczek, a także niemalże bliźniacze bilanse bramkowe z niewielką przewagą Portowców.

reklama

Duński dynamit Frederiksena

Lech wszedł w niedzielny mecz najlepiej, jak mógł. Poznaniacy od pierwszych minut próbowali zaskoczyć przyjezdnych niebezpiecznymi dośrodkowaniami ze skrzydeł, a także długimi podaniami za plecy obrońców. Trener Niels Frederiksen postawił na wysoką intensywność w pressingu, która pozwoliła jego podopiecznym efektywnie dominować w pierwszej połowie. Gra Kolejorza nie opierała się na jałowym posiadaniu piłki, a na błyskawicznym tworzeniu groźnych okazji bramkowych. Jedyną przeszkodą, która uniemożliwiała Lechitkom skuteczne trafienia był goalkeeper Portowców Valentin Cojocaru. Jego refleks i doświadczenie nie zawodziły przyjezdnych nawet mimo osłabienia bloku defensywnego po czerwonej kartce dla Benedikta Zycha.

reklama

Ozdobą pierwszej połowy była również gra defensywnych pomocników Lecha, Radosława Murawskiego i Antoniego Kozubala. Duet ten był nieodzowny w destrukcji szybkich ataków rywali, skutecznie odciążając z obowiązków pierwszą linię swojej drużyny. W związku z czym rola stoperów Kolejorza sprowadzała się w pierwszej połowie niemal wyłącznie do rozgrywania piłki.

The Beautiful Game

Atmosfera w drugiej połowie na stadionie przy ul. Bułgarskiej była elektryzująca, za co na konferencji prasowej podziękował kibicom po meczu sam trener Frederiksen. Lech zachwycał dyscypliną taktyczną podczas pressingu w drugiej połowie i to właśnie ta nieustępliwość i agresja gospodarzy wreszcie doprowadziła do tego, że obrona Cojocara została przełamana. W 55 minucie Afonso Sousa zanotował swoją drugą bramkę z rzędu i tym samym w najlepszym możliwym stylu zwieńczył swój kapitalny występ z pierwszej połowy. W tej samej akcji fanom Lecha zrehabilitował się Hakans, który po miałkiej pierwszej połowie, przy trafieniu Portugalczyka zanotował swoją pierwszą asystę w niebiesko-białych barwach. Pogoń była zupełnie bezradna w rozegraniu piłki, nad czym ubolewał po spotkaniu trener Robert Kolendowicz:

reklama

Po czerwonej kartce chcieliśmy jak najdłużej zarządzać wynikiem, utrzymać go i szukać szans do szybkiego ataku, ewentualnie zagrozić po stałym fragmencie. Ten plan się nie powiódł, chociaż były momenty. Przegraliśmy zasłużenie, byliśmy słabszym zespołem i nie możemy być szczęśliwi. W drugiej połowie staraliśmy się walczyć, pokazać charakter, ale to nie wystarczyło

Piekielnie skuteczny pressing Lecha stał w tym meczu na najwyższym poziomie i eliminował potencjalne zagrożenia po stronie rywali. Wejście Alego Gholizadeha z ławki i jego fenomenalny, indywidualny rajd przez pół boiska zakończony bramką w 77 minucie, rozstrzygnęły rywalizację. Podobnie, jak dla Hakansa niedzielny mecz był wyjątkowy również dla Irańczyka bowiem zanotował on pierwszego gola dla swojej drużyny.

To był najlepszy występ mojej drużyny w przeciągu trzech ostatnich spotkań domowych. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na to, że Pogoń była, póki, co naszym najtrudniejszym rywalem. Wyniki świadczące o tym, jak wyglądaliśmy z piłką i bez piłki potwierdzają, że rozegraliśmy dobry mecz

- przyznał trener Kolejorza.

Najważniejsze, że zdobyliśmy trzy punkty. Zdominowaliśmy przeciwnika, na pewno pomogła w tym ta czerwona kartka, chociaż przed tą sytuacją też dobrze graliśmy. Z każdą kolejną okazją liczyliśmy na następną. Jeśli na wpadało, to każda kolejna miała wpaść. Po tym jak wyszliśmy na prowadzenie nie musieliśmy się spieszyć, chcieliśmy się dłużej utrzymywać przy piłce i gdy była dogodna sytuacja do ostatniego podania, wtedy to wykorzystywać

- powiedział Antoni Kozubal.

Poznań ma lidera

W szóstej kolejce Lech Poznań wreszcie zasiada na pozycji lidera, dzieląc się punktami w tabeli jedynie z Cracovią. Kolejorz zapewnił sobie fantastyczne nastroje przed serią wymagających spotkań m.in przeciwko Jagielloni i Śląskowi Wrocław. W wywiadach pomeczowych zarówno Afonso Sousa, jak i Antoni Kozubal podkreślili, że zawodnicy wreszcie uwierzyli w siebie i swoje możliwości. To zdawało się decydującym czynnikiem, dzięki którym mecz po stronie Kolejorza wyglądał tak dobrze.

Kolejne starcie Poznaniacy rozegrają na wyjeździe ze Stalą Mielec w piątek 30 sierpnia o godzinie 20:30.

Lech Poznań - Pogoń Szczecin 2:0 (0:0)

Bramki: 1:0 Afonso Sousa (54), 2:0 Ali Gholizadeh (77).

Lech Poznań: Bartosz Mrozek - Joel Pereira, Alex Douglas, Antonio Milic, Michał Gurgul (90+2. Elias Andersson) - Dino Hotic (69. Ali Gholizadeh), Radosław Murawski, Afonso Sousa (79. Filip Jagiełło), Antoni Kozubal, Daniel Hakans (69. Bryan Fiabema) - Mikael Ishak (79. Filip Szymczak).

Pogoń Szczecin: Valentin Cojocaru - Linus Wahlqvist, Benedikt Zech, Leo Borges, Leonardo Koutris - Wahan Biczachczjan (57. Adrian Przyborek), Kacper Łukasiak (46. Joao Gamboa), Rafał Kurzawa, Alexander Gorgon (46. Fredrik Ulvestad), Kamil Grosicki (79. Olaf Korczakowski) - Efthymis Koulouris (83. Patryk Paryzek).

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama