Skromny wynik strzelecki Warty w pierwszej połowie
Początek piątkowego meczu między Wartą, a Hutnikiem był wyjątkowo dynamiczny po stronie obu drużyn. Żadna z rywalizujących ekip nie decydowała się na cierpliwy atak pozycyjny, a zamiast tego stawiano na dalekie przerzuty, aby jak najszybciej uruchomić atak. Te akcje jednak w większości przypadków były nieudane ze względu na wysoki, agresywny pressing po obu stronach boiska.Pierwsza groźna okazja dla Warty Poznań nadeszła w 13. minucie meczu, kiedy to duży błąd przy wyprowadzeniu piłki popełnił bramkarz Hutnika - Damian Hoyo-Kowalski. Filip Waluś oddał strzał z pokaźnego dystansu, ale zdecydowanie zabrakło mu celności. Tamten strzał pokazał jednak, że defensywę rywali da się skrzywdzić.
Piłkarze trenera Tokarczyka nabrali pewności siebie i kolejny błąd przeciwnika już wykorzystali. Tym razem Waluś świetnie odnalazł się w rozegraniu i to jego praca w dużej mierze doprowadziła do tego, że Warta zdobyła gola po niefortunnym odbiciu piłki przez Urbańczyka. Od tamtej chwili Hutnik zwiększył swoją przewagę pod bramką Leo Przybylaka, a Warta skupiła się na głębszej obronie pola karnego.
Na przerwę podopieczni trenera Tokarczyka mogli schodzić w dobrych nastrojach prowadząc 1:0, ale wynik mógł być o wiele wyższy. Zieloni kilkukrotnie dochodzili do dogodnych okazji strzeleckich dzięki szybko wyprowadzonym atakom, lecz ich nieskuteczność nie pozwoliła na podwyższenie prowadzenia.
Niesamowity gol Kacpra Szymanka dał Warcie siódme zwycięstwo z rzędu
Druga połowa była sprawdzianem umiejętności gry w defensywie po stronie Warty Poznań. Zieloni byli skupieni na tym, by przede wszystkim nie stracić łatwo bramki po kontrataku. Równocześnie próbowali budować swoją siłę w ofensywie, bazując na szybkim rozegraniu pod presją rywali. Podopieczni trenera Tokarczyka wywiązywali się ze swoich zadań, ale brakowało im konkretów w postaci strzałów.Obraz meczu nie zmieniał się przez większość drugiej połowy - żadna z drużyn nie potrafiła wykorzystać swoich okazji strzeleckich. Piłkarze Warty Poznań starali się opierać ciężar gry w ataku na Michale Smoczyńskim, ale ten był regularnie nieczysto powstrzymywany. Z kolei, gdy gospodarze wypracowywali sobie dogodne okazje, piłkarzom ewidentnie brakowało dokładności.
Tak samo, jak w pierwszej połowie również i w drugiej Zieloni oddawali zdecydowanie za mało strzałów. Znów wydawało się, że wynik mógł być wyższy w szczególności dzięki ciężkiej, boiskowej pracy Szymanka. W końcu jednak, jakby widząc niemoc kolegów, wspomniany piłkarz wziął sprawy w swoje ręce i po przebiegnięciu całego boiska wpakował piłkę do siatki Hoyo-Kowalskiego po raz drugi.
Zieloni dali się dopiero zaskoczyć w 88. minucie meczu, kiedy to sędzia podyktował rzut karny. Do siatki trafił Kieliś i był to ostatni ofensywny akcent w piątkowym meczu. Warta wygrała siódmy mecz z rzędu i znów udowodniła swoją wielką formę.
Warta Poznań - Hutnik Kraków 2:1 (1:0)
Bramki: Urbańczyk (samobójcza) 20., Szymanek 80. - Warta - Kieliś 88. - Hutnik
Warta: Przybylak - Lepczyński, Wojcinowicz, Waluś (Dziedzic 55.), Kumoch, Stefaniak, Szymanek, Avdieiev, Rychert (Zalewski 54.), Steblecki (Niedzielski 55.), Smoczyński (Stanek 79.).
Hutnik: Damian Hoyo-Kowalski - Burka, Urbańczyk, Jopek (Motrych 66.), Śliwa (Donald-Guerrier), Sowińska, Gandziarowski, Semik (Rzepka 55.), Daniel Hoyo-Kowalski, Kieliś, Prusiński.
Kartki: Rychert 39., Waluś 49., Steblecki 71., Smoczyński 74., Avdieiev 90. - Warta
Sędziował: Piotr Szypuła (Bielsko-Biała)
Komentarze (0)