Stabilna pozycja na krajowym podwórku nie obroniła pozycji trenera
Mówiąc o obecnej sytuacji w jakiej znalazł się Niels Frederiksen, niemal od razu nasuwają się porównania do Johna van den Broma. Holenderski szkoleniowiec w swoim pierwszym sezonie przy Bułgarskiej również zapisał się w historii klubu, święcąc sukcesy w Lidze Konferencji. Jego Lech tych rozgrywek nie wygrał, ale doszedł w nich wysoko, bo aż do 1/4 finału, przegrywając minimalnie z późniejszym finalistą rozgrywek - Fiorentiną.Po takim osiągnięciu i zapewnieniu fanom pięknych wspomnień, spodziewano się, że trener w drugim roku swojej pracy poprowadzi zespół Kolejorza do kolejnych jak nie większych sukcesów. Rzeczywistość okazała się jednak niezwykle rozczarowująca. Holender stracił pracę już po pierwszej rundzie sezonu. Lech Poznań nawet nie wystartował w fazie zasadniczej rozgrywek Ligi Konferencji, ale w chwili zwolnienia van den Broma plasował się na trzecim miejscu w tabeli PKO BP Ekstraklasy z 35 punktami po 19 kolejkach.
Pozycji szkoleniowca nie obroniły także dobre wyniki w Pucharze Polski. Van den Brom zostawił swoją drużynę po tym, gdy doprowadził ją do 1/8 finału. Do tamtej pory Lechowi Poznań udało się pokonać Zawiszę Bydgoszcz 4:0 i nieco skromniej, bo tylko 1:0 Arkę Gdynia.
Niels Frederiksen ma się czego obawiać?
Obecna sytuacja Nielsa Frederiksena różni się jednak od tej, w której znalazł się John van den Brom. Głównie z tego powodu, że Kolejorz zaczynał ten sezon z większą liczbą spotkań w zwiazku z walką o Ligę Mistrzów i Ligę Europy, a także chociażby meczem w Superpucharze z Legią. Ponadto trener Frederiksen musi teraz łączyć grę na w sumie trzech frontach, grając co trzy dni. Tymczasem jego poprzednik z Holandii był skupiony głównie na Ekstraklasie.Kiedy jednak John van den Brom kierował drużyną zarówno w Lidze Konferencji, jak i w polskich rozgrywkach, w pierwszej rundzie udawało mu się osiągać obiecujące wyniki. Zakończył tę część sezonu 2022/23 na trzecim miejscu w Ekstraklasie i odnotował tylko jedną porażkę w fazie grupowej europejskich pucharów. Złe wrażenie robiło tylko odpadnięcie z Pucharu Polski już na pierwszym etapie.
Duński trener ma jednak problemy z sukcesywną grą na trzech frontach. W Ekstraklasie jego zespół zajmuje piąte miejsce w tabeli i zremisował trzy spotkania z rzędu w pięciu ostatnich kolejkach. Łącznie od piątej do 14 kolejki podzielił się punktami aż sześć razy, wygrywając przy tym trzy mecze. W przypadku van den Broma tych zwycięstw było aż sześć, ale Lech przegrał dwa spotkania.
Dodatkowo Lech za kadencji van den Broma pomiędzy piątą a 14 kolejką Ekstraklasy zdobył aż 20 bramek podczas, gdy drużyna Nielsa Frederiksena miała ich 15. Zespół Holendra stracił też mniej goli, bo w sumie 9. W przypadku duńskiego szkoleniowca bramkarz Kolejorza wyciągał piłkę z siatki 12 razy. Te liczby pokazują w jak bardzo zbliżonej sytuacji znajdują się obie ekipy.
Tacy sami choć tak niepodobni
Historyczne osiągnięcia Johna van den Broma i Nielsa Frederiksena są zupełnie różne, ale obu panów łączy także wiele innych aspektów niż tylko suche liczby. Najczęstszymi zarzutami, które w domyśle były również głównymi powodami zwolnienia holenderskiego szkoleniowca, były braki w perspektywie rozwoju drużyny, tragiczny poziom defensywy oraz regres jednostek w ekipie Kolejorza.To punkty wspólne obu opiekunów drużyny, jak również fakt, iż rywale zaskakująco łatwo czytali taktycznie Lecha. Obecnie, za kadencji Duńczyka Kolejorza łatwo jest rozbroić, ustawiając się bardzo nisko w obronie.
W przypadku trenera Nielsa Frederiksena widzimy dokładnie te same, analogiczne błędy. Dodatkowe kompromitujące mecze w europejskich pucharach tylko podkreślają skalę problemów Lecha Poznań. Ponadto obecny szkoleniowiec, podobnie jak jego poprzednik przez większość czasu nie prezentuje jasnych rozwiązań na poprawę sytuacji w kryzysowym momencie. Za jego słowami aktualnie nie idą czyny.
Niels Frederiksen ma przed sobą jeszcze osiem spotkań, by przekonać kibiców do tego, że istnieje wyjście z całej tej fatalnej sytuacji. Do rozegrania w pierwszej rundzie rozgrywek są jeszcze cztery mecze PKO BP Ekstraklasy, trzy starcia w Lidze Konferencji i jedno w Pucharze Polski. Niewykluczone, że nadchodzące rezultaty mogą się okazać kluczowymi przy podjęciu decyzji o przedłużeniu kontraktu z Duńczykiem. Przypomnijmy, że rozmowy miały ruszyć zimą, a umowa wiąże Frederiksena z klubem do 30 czerwca następnego roku.
Komentarze (0)