Historia się powtarza?
Kariera trenerska Nielsa Frederiksena dość wyraźnie pokazuje, że były selekcjoner młodzieżowej reprezentacji Danii ma problem z utrzymaniem formy swoich drużyn w drugich częściach rozgrywek. W trakcie jego pierwszego sezonu na ławce Brondby w rundzie rewanżowej odniósł raptem sześć zwycięstw, przegrywając pięć razy i remisując jedno spotkanie w Superlidze. To doprowadziło do tego, że jego zespół wypadł poza podium na raptem siedem kolejek przed końcem kampanii, zajmując ostatecznie czwartą lokatę.Teraz Lech Poznań pod jego pieczą znajduje się w podobnej sytuacji. Do końca sezonu zostało osiem pojedynków, a Lech przed tygodniem po raz pierwszy od 19. kolejek stracił pozycję lidera Ekstraklasy. Na dodatek w rundzie rewanżowej w trakcie pierwszego sezonu na ławce w Brondby Frederiksena zaczęły zaskakiwać zespoły z czołówki, z którymi poprzednio nie miał problemów. Aalborg, FC Kopenhaga i Nordsejalland pozbawiły Brondby punktów w Superlidze mimo iż w pierwszej rundzie Frederiksen pokonywał te ekipy.
W Ekstraklasie duński trener może przeżywać swego rodzaju flashback. Lech Poznań na początku rozgrywek rozbił na własnym terenie Jagiellonię aż 5:0, wyrwał punkty Rakowowi i pokonał wicemistrza Polski - Śląsk Wrocław. Tymczasem w rundzie rewanżowej wszystkie te wymienione zespoły odniosły zwycięstwa nad Lechem. Wyglądało na to, że schemat się powtarzał.
Należy jednak zwrócić uwagę na fakt iż po pierwszym sezonie w Brondby Frederiksen poprawił swoje notowania w kolejnej, już mistrzowskiej kampanii. O kompromitacji nie było mowy. Jego drużyna w Superlidze przegrała tylko pięć meczów w sezonie, z czego zaledwie jedno z nich miało miejsce w rundzie rewanżowej. Frederiksen tryumfował siedem razy, dzielając się punktami w trzech starciach. Pozytywna druga część rozgrywek pojawiła się także w trzecim sezonie, kiedy to w rundzie rewanżowej wygrał dziewięć meczów z rzędu, notując jedną porażkę i remis. Właśnie na wiosnę wyprowadził swoją ekipę z kryzysu na trzecie miejsce w lidze, startując z szóstego.
Mimo iż ostatni sezon był niezwykle rozczarowujący w wykonaniu Brondby Frederiksena, Duńczyk udowodnił, że przy odrobinie zaufania i przede wszystkim czasu, potrafi naprawiać błędy swojej drużyny nawet z mistrzowskim skutkiem.
Problemy na wyjazdach
Jak zauważył dziennikarz TVP Sport - Radosław Laudański - jeden negatywny aspekt szczególnie cechuje zarówno okres trenowania Brondby jak i Lecha Poznań. Niels Frederiksen nie radził sobie na wyjazdach w pierwszym sezonie. W Brondby w 13 meczach wyjazdowych aż siedem razy schodził z boiska na tarczy, wygrywając czterokrotnie. Jego zespołowi towarzyszyła dodatkowo średnia zaledwie 1.08 punktu na mecz w Superlidze, podczas gdy na własnym terenie wynosiła ona 2.15.Tymczasem w ekipie Kolejorza przy takiej samej liczbie meczów Niels Frederiksen odniósł póki co aż sześć porażek przy pięciu zwycięstwach na wyjazdach w obecnym sezonie. Odnotował średnią 1.31 punktu na mecz, podczas, gdy grając w Poznaniu mógł się pochwalić średnią 2.54. Jakby tego było mało przy Bułgarskiej wygrał 11 spotkań i przegrał tylko dwa. Dotychczasowa gra na wyjeździe ekipy Nielsa Frederiksena uplasowała ją na piątym miejscu w rankingu najlepiej punktujących drużyn na obcych terenach w Ekstraklasie. Przed zespołem ze stolicy Wielkopolskiej znalazły się choćby takie drużyny jak Cracovia, czy Piast Gliwice.
Przygoda w Esbjerg potwierdziła wahania formy
Jeszcze jako trener Esbjerg fB Niels Frederiksen pokazywał, że wyjście z kryzysu nie jest dla niego problemem w drugiej części rozgrywek ligi duńskiej. W trakcie 16 ostatnich kolejek Superligi w sezonie 2013/14 zdołał wyprowadzić swoją ekipę z przedostatniego, 11. miejsca w lidze na... piątą lokatę! Przegrał zaledwie trzy spotkania, remisując pięć razy. Finalna pozycja była oczywiście i tak niewspółmierna do fotelu wicelidera, który Esbjerg obejmowało w 10. kolejce, ale Frederiksen koniec końców potrafił ratować swój zespół w krytycznej chwili.W sezonie 2015/16 było już gorzej, kiedy to po szczytowym momencie w środku sezonu, gdzie duński klub zajmował 7. miejsce, ostatecznie prawie spadł na przedostatnie! Odniósł raptem sześć zwycięstw w 17 meczach drugiej części sezonu, przegrywając osiem razy. Był to łabędzi śpiew Nielsa Frederiksena na ławce Esbjerg fB.
Nie wszystko stracone
Przytoczone wyżej wyniki świadczą o tym, że optymistyczne słowa Frederiksena po meczu ze Śląskiem Wrocław wcale nie muszą urastać do rangi frazesu. Szkoleniowiec Kolejorza stwierdził po sobotnim spotkaniu, że przed jego drużyną wciąż znajduje się osiem spotkań do rozegrania, w których można zdobyć 24 punkty. Frederiksen wydostawał już swoje drużyny z opresji w drugiej połowie rozgrywek, ale teraz zadanie będzie szczególnie trudne.W tym momencie ma już pięć porażek w trakcie dziewięciu spotkań rundy rewanżowej. Jedyne zwycięstwa, jakie odnosił Lech Poznań pod jego pieczą poza meczem z Pogonią, były przeciwko pogrążonym w kryzysie klubom takim jak Widzew, Zagłębie, czy Stal Mielec. W obliczu takich wyników, zastanawiającym jest, czy Kolejorz w następnej kolejce na swoim terenie pokona Koronę Kielce. Zespół trenera Jacka Zielińskiego jest w dobrej dyspozycji, bowiem opuścił strefę spadkową i wzleciał na 11. lokatę w Ekstraklasie.
Pomijając Legię i Cracovię w kolejnych meczach Lecha czekać będą właśnie takie drużyny z okolic środka tabeli, a zespół Niebiesko-Białych bez żadnych wymówek będzie musiał je pokonać.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.