reklama

Adam Zrelak: Warta to moja „sercówka”

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Facebook/Warta Poznań

Adam Zrelak: Warta to moja „sercówka” - Zdjęcie główne

Adam Zrelak walczy z czasem, by wrócić na boisko po kontuzji | foto Facebook/Warta Poznań

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Piłka nożna Adam Zrelak, to reprezentant Słowacji i najlepszy napastnik poznańskiej Warty. Niestety przez najbliższe miesiące leczy kontuzję. Michałowi Bondyrze opowiada o tym, jak przebiega rehabilitacja, o wsparciu żony i córek, o stopce w karierze, o rywalizacji na boisku i wspólnym pokoju z Mikaelem Ishakiem w Norymberdze, o wspólnych rozmowach po derbach Poznania, o najlepszym kumplu – Dawidzie Szymonowiczu, dojeżdżaniu hulajnogą na treningi i o tym, skąd pomysł na tatuaż lwa na plecach.
reklama

Michał Bondyra: Na zgrupowaniu reprezentacji Słowacji poprzedzającym mecz z Lichtensteinem, nabawiłeś się kontuzji. Okazało się, że konieczny jest zabieg rekonstrukcji jednego z więzadeł stawu kolanowego. 21 września miałeś zabieg w Niemczech. Wszystko poszło zgodnie z planem?
Adam Zrelak, napastnik Słowacji i Warty Poznań: Zabieg miał miejsce w klinice w Augsburgu. Doktor, który go wykonywał, powiedział, że udał się w 100 procentach. Z dnia na dzień czuję się lepiej, a od kilku dni w klinice Rehasport w Poznaniu chodzę na rehabilitację.

Mówi się, że do gry masz wrócić za pół roku.
Słyszałem, że może to być 5 miesięcy. W zależności od tego, jak szybko pójdzie rehabilitacja kolana, może to być nawet o miesiąc wcześniej. Mam nadzieję, że tak będzie i szybko wrócę na boisko, żeby pomóc Warcie.

To nie jest Twoja pierwsza kontuzja. 
Dlatego wiem, jak trzeba się zachowywać…

Facebook/Warta Poznań

I jak ważne jest w tym czasie wsparcie.
Tak. Największe wsparcie mam od żony i córek. Ostatnio codziennie masują mi nogę, więc mogę powiedzieć, że mam dodatkową rehabilitację (śmiech). Poza tym w domu i w klubie mam dużo sprzętu do ćwiczeń, więc jestem dobrej myśli. 

Kontuzja, brak gry to taki moment, żeby nadrobić czas z Vero i dziewczynkami.
Masz rację. Gdy gramy mecze, mamy treningi, zgrupowania, wyjazdy, tego czasu nie ma za wiele. Teraz ten czas nadrabiam. W ciągu dnia głównie z Vero, bo dziewczynki są w szkole i przedszkolu. 

Jak spędzasz czas z Twoimi dziewczynami?
Jak jestem zdrowy, szczególnie w wakacje, dużo jeździmy po Poznaniu rowerami. Pokazujemy z Vero córkom ciekawe i ważne miejsca. Poza tym szukamy parków, terenów zielonych, bo lubimy wspólnie po nich spacerować. Poza tym szukamy atrakcji do zabawy dla córek.

Które zielone miejsca lubicie najbardziej?
Dużo chodzimy do parku Jana Pawła II, na Cytadelę i na Maltę, niedaleko której mieszkamy. Lubimy też chodzić do Nowego ZOO.

Stąd ten tatuaż lwa na twoim plecach?
Nie (śmiech). Żona mówiła, że na boisku jestem wojownikiem, jak… lew. A że mam już portrety Vero i córek na rękach, pomyślałem, że zrobię sobie na plecach lwa i będzie cała rodzina. Pomysł był mój, ale podpowiedziała mi żona. 

Teraz, kiedy jesteś kontuzjowany, trudniej o wspólne wyprawy rowerowe i spacery. Zastępują je seriale i planszówki?
Też, ale wybieramy się wspólnie na obiady do galerii, na powietrze, żebym wciąż nie siedział w domu, żebym przewietrzył głowę, a dziewczynki mogły się pobawić. 

Żona jest Twoją największą fanką?
Tak, ona i moje córki! Jak gramy w Grodzisku, to są na każdym meczu. Musiałem im nawet kupić koszulki z moim numerem i nazwiskiem. Zakładają je na mecze i kibicują. Rodzice i dalsza rodzina też mnie wspiera.

Przy okazji pytania o tatuaż lwa, powiedziałeś, że jest to symbol wojownika, którym ty jesteś. Jako wojownik do Warty idealnie pasujesz. 
Od początku, gdy przyszedłem do Warty widziałem, że to drużyna walcząca. Walka na całego, to też mój styl na boisku. Pasujemy do siebie i jestem zadowolony, że tu jestem. Mam nadzieję, że nasze wyniki będą lepsze, a ja szybko wrócę by pomóc. 

Przy okazji kontuzji mówiliśmy o Niemczech. Ty tam, a dokładniej w Norymberdze, spędziłeś cztery sezony. Grałeś głównie w drugiej Bundeslidze. Jakie masz wspomnienia z tamtego okresu?
Spędzony tam czas wspominam bardzo pozytywnie. W pierwszym sezonie awansowaliśmy do Bundesligi i mogłem grać na tym poziomie. Czułem, że się rozwijam. Niestety po kilku meczach zerwałem więzadła krzyżowe i dostałem „stopkę” w karierze. Ale i tak mam tylko pozytywne wspomnienia, wtedy urodziła się też moja córka. A z piłkarzami stamtąd mam kontakt do dzisiaj.

W Norymberdze grałeś z Mikaelem Ishakiem – kapitanem poznańskiego Lecha. 
Zagraliśmy razem tylko dwa mecze. Nasz zespół grał na jednego napastnika i o to miejsce rywalizowaliśmy z Miką. Na boisku była walka, ale poza boiskiem byliśmy kumplami. Ostatni rok na zgrupowaniach i meczach wyjazdowych mieszkaliśmy razem w pokoju.

Teraz obaj mieszkacie w Poznaniu. Macie kontakt?
Nie chodzimy razem codziennie na obiady, ale mamy bardzo fajne relacje. I on i ja mamy tu swoje rodziny. Jak spotykamy się po meczach, to dużo ze sobą gadamy.

A kto jest lepszym napastnikiem Mika czy Ty?
Oczywiście, że ja (śmiech)!

Mika to reprezentant Szwecji, ty – Słowacji. W reprezentacji zagrałeś 9 razy i strzeliłeś 3 gole. Debiutowałeś z Gibraltarem aż 10 lat temu!
Miałem wtedy 18-19 lat. A potem często zdarzały się kontuzje. Gdyby nie one, tych meczów byłoby więcej. Szkoda, że teraz na zgrupowaniu też nabawiłem się kontuzji, bo w kwalifikacjach idzie nam bardzo dobrze.

Jesteście wiceliderem grupy i ustępujecie tylko Portugali!
Mam nadzieję, że szybko wrócę do formy i jeszcze w kadrze zagram.

Strzeliłeś gole z Gruzją, Ukrainą i z Białorusią. Który z nich w reprezentacji był najważniejszy?
Wszystkie były ważne, ale najładniejszy był z Ukrainą. Wygraliśmy wtedy 4:1. 

Mecze w kadrze Słowacji są wyjątkowe. Wyjątkowe są też derby Poznania.
Otoczka wokoło tych meczów jest inna. Dużo się dzieje. Podoba mi się, że nie ma negatywnej atmosfery, że każdy klub ma pełne wsparcie kibiców. Ale na boisku jest rywalizacja, jak w każdym innym meczu.

Przedłużyłeś z Wartą kontrakt do 2025 roku. Warta to twój sportowy dom?
Od razu jak tu przyszedłem polubiłem Wartę. Czuję wsparcie klubu, a ja walczę dla niej z całych sił. Na razie to jest moja „sercówka”. 

Facebook/Warta Poznań

A z kim trzymasz się w szatni Zielonych szczególnie?
Jesteśmy bardzo dobrym kolektywem. Nie mam czegoś takiego żebym z kimś z szatni nie pogadał. Ale najbardziej trzymam się z tymi, którzy są w Warcie najdłużej: z Adrianem Lisem, Mateuszem Kupczakiem, Kubą Kiełbem i z Dawidem Szymonowiczem. Z Dawidem najbardziej, bo jesteśmy razem w pokoju i spędzamy razem trochę więcej czasu niż z innymi też poza boiskiem. 

Wspominałeś wcześniej, że lubisz parki, naturę. Świetnie się wpasowujesz w filozofię „eko” Warty.
Podobają mi się działania klubu i mam nadzieję, że będą kontynuowane. To jest ważne nie tylko dla klubu, miasta, ale całego świata. Ja na przykład, jak mogę, na trening dojeżdżam rowerem lub hulajnogą.

Fot. Facebook Warty Poznań

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama