Geneza konfliktu
Spór między Wartą Poznań, a Naszą Dyskobolią to gotowy materiał pod filmową sagę. Problemy na linii obu organizacji zaczęły się już latem 2024 roku, kiedy władze lokalnego klubu z Grodziska Wielkopolskiego były zszokowane stanem murawy boisk piłkarskich w okolicach stadionu. Ziemia była sucha, wypalona i niemalże niezdatna do wykorzystania przez zawodników, tak by nie narazić się na kontuzje. Po tym, gdy władze Dyskobolii jawnie wyraziły swoją dezaprobatę wobec szeregu zaniedbań, Warta jako operator stadionu, zapowiedziała wprowadzenie zmian w infrastrukturze, aby umożliwić bezpieczną grę wszystkim piłkarzom niezależnie od rangi.Następnie jesienią konflikt znów powrócił, wkraczając na zupełnie inny poziom. Nasza Dyskobolia, wskutek rozczarowania działaniami partnerskimi, wypowiedziała współpracę Zielonym tym samym zaogniając konflikt. Ponadto przedstawiciele klubu z Grodziska zarzucili niekompetencję operatorowi lokalnego stadionu. Miało się to objawiać poprzez niesprawiedliwy rozdział boisk w związku z czym goście w Grodzisku Wielkopolskim otrzymywali lwią część czasu spędzanego na terenach piłkarskich, a miejscowy klub musiał się podporządkowywać pod ich wymagania. Wielowątkowa sprawa również została zakończona zapewnieniem włodarzy Warty, że zrobią, co w ich mocy, by sprawiedliwie rozdzielić boiska piłkarskie pomiedzy wszystkie organizacje piłkarskie.
Dyskobolia znów cierpi za błędy operatora stadionu?
W marcu 2025 roku nastąpiło trzecie uderzenie ze strony Dyskobolii. Włodarze klubu powtórnie zarzucili swoim gościom niekompetencję w zarządzaniu terenem, która doprowadziła do tego, że biało-zieloni po meczu z Lubuszaniniem Trzcianka otrzymali karę w wysokości 850 złotych. Sztuczne boisko, na którym został rozegrany mecz, jak się okazało nie spełniało wymogów, a to dlatego, że operator obiektu zweryfikował je na rozgrywki młodzieżowe WZPN, Centralną Ligę Juniorów oraz II ligę kobiet... a nie na piątą ligę, w której występuje Dyskobolia! W związku z tym zakazano jej rozgrywania meczów na boisku ze sztuczną murawą, co jest o tyle problematyczne, że to jedyny obiekt, na którym faktycznie Nasza Dyskobolia mogła rozgrywać mecze.Rzecznik prasowy Warty Poznań - Piotr Komorowski - odpowiedział jednak, że za wniosek o dopuszczenie meczu do rozgrywek odpowiada organizator meczu. Prezes Naszej Dyskobolii - Filip Groszczyk - stwierdził w rozmowie z nami, że po tamtej sytuacji jego klub dostał nauczkę, by brać odpowiedzialność za obiekt w swoje ręce i przed każdą rundą, czy sezonem samodzielnie zgłaszać się do związku. Ma to na celu sprawić, żeby jego przedstawiciele powtórnie weryfikowali zgodność zgłoszenia obiektu na dane rozgrywki.
- Za każdym razem Warta proponuje klubowi Dyskobolia, jakie boisko proponuje mu zgłosić do WZPN. W tym przypadku [mecz z Trzcianką] było tak samo, z zachowaniem odpowiednich terminów, a Dyskobolia nie zgłosiła do tej propozycji uwag (...) - tłumaczył dla portalu "grodzisk.naszemiasto.pl" rzecznik prasowy Warty Poznań.
Na szczęście dla graczy z Grodziska, Wielkopolski Związek Piłki Nożnej zgodził się w drodze wyjątku na to, żeby w meczach z Kłosem Ganowo (23.03) oraz Wartą Międzychód (30.03) dopuścić boisko ze sztuczną murawą do gry, lecz bez udziału kibiców zarówno z jednej jak i z drugiej strony. Wszystkie te utrudnienia fanów biało-zielonych bolą szczególnie z tego powodu, że Nasza Dyskobolia świetnie sobie radzi w rozgrywkach ligowych i jednocześnie naraża się na sankcje z powodów pozasportowych.
- Naprawdę nie wiem jak to skomentować...Dla kogo MIEJSKI STADION? - pisze jeden z internautów.
Sprawa jest na tyle poważna, że prezes Dyskobolii nie ma pojęcia, gdzie zespół seniorski rozegra kwietniowe mecze ligowe, ani też nie ma potwierdzenia, że spotkania zaplanowane na maj będą mogły zostać rozegrane na boiskach trawiastych. Warta wyciągnęła jednak pomocną dłoń do Naszej Dyskobolii i w obliczu problemów pozwoliła jej na rozegranie najbliższego meczu na głównej płycie boiska. Lokalny klub wykorzysta zatem swoją jedyną szansę w sezonie na grę właśnie na tej murawie.
Prezes Groszczyk zdołał mimo wszystko zawiązać z przedstawicielami Warty umowę dżentelmańską w kwestii uzyskania zgody na rozegranie jeszcze jednego spotkania w tym sezonie na płycie głównej. Ma to związek z ostatnim meczem w sezonie, kiedy do Grodziska Wielkopolskiego przyjedzie zespół KS-u Piły wraz z delegacją ok. 200 kibiców, chcących świętować potencjalny awans do wyższej ligi. Zdaniem prezesa Dyskobolii trzeba będzie ich wpuścić na trybuny w związku z tym wydarzeniem.
Dyskobolia poszuka swojej szansy na rozgrywanie kolejnych spotkań w Ptaszkowie. Tam jednak również znajduje się obiekt, który jest niezdatny do rozgrywania meczów V. ligi. Pomysłem na rozwiązanie kłopotu związanego zarówno z grą na licencjonowanym obiekcie jak i obecnością fanów na trybunach będzie także przełożenie meczu ze Spartą Oborniki na późniejszy termin na przełomie maja i czerwca tak by wykorzystać główną płytę stadionu w Grodzisku Wielkopolskim, gdy Warta przestanie na nim grać.
Boisko, czy... tereny zielone?
Ktoś może teraz zapytać: dlaczego Nasza Dyskobolia musi grać na boisku ze sztuczną murawą podczas, gdy w Grodzisku Wielkopolskim oprócz stadionu znajdują się inne boiska obok niego? A no dlatego, że lokalny klub zgodnie z umową tylko raz w sezonie może zagrać na głównej płycie stadionu, a pozostałe boiska są niezdatne do wykorzystania. Wiąże się to z pracami remontowymi z inicjatywy gminy. Wspomniane renowacje mają w praktyce doprowadzić do tego, aby uniknąć sytuacji z lata poprzedniego roku, kiedy to wysuszona na wiór murawa uniemożliwiała grę. Aktualnie montowany jest system nawadniania oraz dosiewana jest trawa.Dobrymi intencjami jest jednak wybrukowane piekło. W związku z pracami, które mają poprawić stan boisk na przyszłość, skrzywdzono wszystkie drużyny, które rozgrywają swoje spotkania w obecnym sezonie. Nikt nie może teraz na nich występować, bowiem to wpłynęłoby na zniszczenie dotychczasowej pracy, a także przyczyniłoby się do utraty potencjalnej gwarancji. Na domiar złego operator stadionu, jak również korzystające z obiektu kluby nie wiedzą, kiedy zakończy się cały proces restauracji murawy. Jest to o tyle problematyczne, że Nasza Dyskobolia będzie musiała w związku z tym dalej rozgrywać mecze bez udziału kibiców.
Prezes Filip Groszczyk zauważa jednak, że widać pewien postęp prac, bo zawodnicy mogą już wchodzić na boiska treningowe. To meczowe wciąż jednak nie nadaje się do użytkowania.
- Myślę, że bezradność to jest tutaj słowo klucz, by opisać to wszystko. To trochę wygląda tak jakby gmina poczyniła inwestycję na duże pieniądze, zleciła to operatorowi, który też jest bezradny, bo nie wie, jak się tym zająć, natomiast my jesteśmy bezradni, bo nie możemy grać w piłkę. Nikt w tej całej sytuacji nie chce się przyznać, że na jakimś etapie popełnił błąd. My od początku mówimy, że nie zależy nam na tym, żeby drzeć ze sobą koty tylko, żeby powiedzieć: "ludzie, zrobiliśmy to źle, naprawimy to, żyjmy dalej". No, ale jeśli druga, trzecia strona idzie w zaparte i mówi, że nam coś się tylko wydaje to my, aby potwierdzić nasze przypuszczenia, zapraszamy więcej ludzi, by zapoznali się z sytuacją. I to właśnie nam przyznają rację - mówił dla nas prezes Dyskobolii.
Lokalny klub szuka wsparcia w Radzie Miasta
Wszystkie te problemy związane z piłkarską infrastrukturą w Grodzisku Wielkopolskim sprawiły, że prezes Naszej Dyskobolii - Filip Groszczyk - postanowił przedstawić obecny stan rzeczy podczas sesji Rady Miasta 27 marca. Reprezentant klubu stwierdził, że w 2024 roku za mecze drużyn młodzieżowych nałożono na Dyskobolię karę w wysokości 5 650 zł, a za spotkania seniorskie – 2 200 zł. Było to spowodowane niedotrzymaniem terminów przez operatora, na które Dyskobolia nie miała realnego wpływu. Prezes zarzucił operatorowi, że w poprzednim roku wielokrotnie, dopiero na kilka dni przed planowanym meczem otrzymywał od operatora obiektu potwierdzenie dostępności boisk.Teraz, jak twierdzi w rozmowie z nami prezes Naszej Dyskobolii, takie sytuacje na szczęście należą już do przeszłości. Filip Groszczyk przyznaje, że ten aspekt po stronie włodarzy Warty, znacząco się poprawił do tego stopnia, że teraz od razu, gdy Zieloni otrzymują informacje o swoich meczach w 1. lidze, informowane są przy tym także lokalne kluby.
Stan boisk pozostaje mimo wszystko na tyle zły, że uniemożliwia bezpieczną grę. Prezes Dyskobolii pod koniec marca namawiał radnych do tego, by przeprowadzili wizytację obiektu i ostatecznie dopiął swego, gdyż według jego wiedzy, radni pojawią się na obiekcie w piątek 11 kwietnia koło godziny 15:00, by przyjrzeć się pracom. Miasto stara się zatem wyciągnąć rękę w stronę lokalnego klubu, a Filip Groszczyk liczy na to, że przede wszystkim dzięki wizytacji uda się opracować "Plan B" w przypadku ewentualnego nie wywiązania się operatora z jego obowiązków.
- Nie jesteśmy kompletnie przygotowani na "Plan B". Umowa operatorska nie zakłada żadnych kar, co znaczy tyle, że Warta może przykładowo od jutra powiedzieć, że obiektem nie operuje i nie ciąży na niej żadna odpowiedzialność. Będąc szczerym, wymagalibyśmy teraz jakichś ruchów, żeby ten "Plan B" wyrobić sobie na tyle, że gdy do takiej sytuacji dojdzie być przygotowanym na taką sytuację. Tymczasem my póki, co boimy się, że biorąc pod uwagę wyniki sportowe Warty, nagle stwierdzą, że im się nie opłaca być tutaj w Grodzisku, bo te remonty w Poznaniu kiedyś się ziszczą. Oni przeniosą się do Poznania w stu procentach, a my zostaniemy z niczym - mówił dla naszego portalu prezes Dyskobolii.
Burmistrz Grodziska Wielkopolskiego - Piotr Hojan - jest zdeterminowany, by w najbliższym czasie rozwiązać spór raz na zawsze. Konflikt jest falowy i nie służy żadnej ze stron. Niewykluczone, że najbliższe sesje Rady Miasta będą swego rodzaju merytorcznym oktagonem, gdzie przeciwnicy przedstawią argumenty i wytłumaczą się ze swojego postępowania.
- Przyszedł być może moment na to, nie chcę powiedzieć, żeby dokonać konfrontacji, ale jeśli państwo pozwolicie, by na następną sesję albo posiedzenie komisji zaprosić przedstawicieli Warty, żeby również się do pewnych rzeczy odnieśli. Zaczynam być traktowany jako adwokat Warty i ten, który działa wyłącznie dla dobra Warty, a nie lokalnej społeczności - cytował burmistrza Grodziska Wielkopolskiego portal "grodzisk.naszemiasto.pl".
Arcyciekawie zapowiada się również wtorkowa audycja "W punkt" na antenie Radia Poznań. W przyszłym tygodniu dziennikarze stacji porozmawiają z przedstawicielami Warty oraz Dyskobolii między innymi na temat stanu i przyszłości boisk piłkarskich w Grodzisku Wielkopolskim.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.