Mateusz Mędrala błysnął w meczu Sokoła Kleczew
Dla Sokoła Kleczew ostatnia kolejka Betclic 2. ligi z pewnością nie będzie należeć do najbardziej udanych. Beniaminek rywalizował w miniony weekend z Resovią Rzeszów na własnym terenie. Pomimo tego, że gospodarze prowadzili w meczu przez prawie 45 minut 2:0 ostatecznie korzystnego wyniku nie udało im się utrzymać. Wielkopolanie stracili dwa punkty po dwóch golach w ostatnich minutach spotkania, kończąc rywalizację rezultatem 2:2.Kto jednak wie, czy zespół Sokoła Kleczew nie odniósłby przez te ostatnie trafienia porażki, gdyby nie wcześniejsza znakomita interwencja Mateusza Mędrali. Wypożyczony z Lecha Poznań bramkarz jeszcze w pierwszej połowie obronił bowiem strzał Adriana Małachowskiego z rzutu karnego, który mógł tuż przed przerwą doprowadzić do remisu 1:1. 19-letni bramkarz tej wyjątkowo trudnej sztuki dokonał w swoim debiutanckim meczu w ekipie Sokoła Kleczew.
Piłkarz zastąpił w bramce Sebastiana Szabłowskiego wobec którego prowadzone jest obecnie postępowanie wyjaśniające w sprawie podejrzenia match-fixingu. Więcej o tym pisaliśmy TUTAJ. Mateusz Mędrala póki co znakomicie wykorzystuje swoją okazję do gry po czterech meczach spędzonych na ławce w zespole Sokoła Kleczew. Kolejną szansę na zaprezentowanie swoich umiejętności będzie miał 29 sierpnia w starciu przeciwko Świtowi Szczecin.
Maksymilian Dziuba został wrzucony na głęboką wodę
Swoją szansę na grę w pierwszym zespole otrzymał także Maksymilian Dziuba. Pomocnik Lecha Poznań po trzech meczach przerwy od gry w Betclic 1. lidze ponownie zameldował się na boisku tym razem w wyjazdowym starciu przeciwko Wiśle Kraków. Wypożyczony zawodnik Kolejorza wszedł na boisko na 20 minut przed końcem tego prestiżowego spotkania i to w wyjątkowo trudnym momencie dla swojego zespołu.Śląsk Wrocław przegrywał wtedy z "Białą Gwiazdą" aż 0:4, a Maksymilian Dziuba miał za zadanie zwiększyć szanse drużyny przyjezdnych na powrót do równorzędnej rywalizacji. Niestety tym razem mu się to nie udało. Wisła w 84. minucie wbiła "Wojskowym" jeszcze piątego gola i tym samym zamknęła mecz, upokarzając tegorocznego spadkowicza z PKO BP Ekstraklasy.
Wypożyczony zawodnik Lecha Poznań w trakcie tych dwudziestu minut spędzonych na boisku był przede wszystkim skoncentrowany na rozgrywaniu akcji w środku pola i wystawianiu się do podań. Piłkarz nie przejmował inicjatywy pod bramką rywali, a zamiast tego bardziej starał się wykreować okazje strzleckie swoim kolegom. Niestety ci nie potrafili skorzystać z pomocy Dziuby, a i nawet, gdy sam piłkarz znajdował się w dogodnej sytuacji do ataku na bramkę, jego partnerzy albo nie obsługiwali go podaniami, albo pomocnik sam tracił piłkę po błędnych decyzjach.
Dziuba rozegrał w niedzielne popołudnie swój trzeci mecz dla pierwszej drużyny i zbliżył się do swojego najlepszego wyniku, jeśli chodzi o czas spędzony na boisku pod pieczą trenera Ante Simundza. Więcej minut - czyli 25 - rozegrał tylko na inaugurację sezonu w starciu z Wieczystą. Jak dotąd zdecydowanie więcej zaufania otrzymał w drużynie rezerw, gdzie wyszedł w podstawowym składzie przeciwko Rekordowi Bielsko-Biała. Spędził na murawie wtedy 73 minuty.
Kibice nadal muszą czekać, aby młody talent Lecha Poznań mógł pochwalić się asystą lub trafieniem. Po meczu z Wisłą Kraków nasuwa się wniosek, że piłkarz w barwach Śląska musi na boisku pokazać więcej pewności siebie i zdecydowania w podejmowanych działaniach.
Kristiansund odzyskuje Iana Hoffmanna
Ostatnie miesiące z pewnością nie rozpieszczają kibiców norweskiego Kristiansund. Zespół od dwóch miesięcy nie potrafił odnotować ligowego zwycięstwa. Sytuację pogarszał fakt, że stracił w międzyczasie także jednego ze swoich fundamentalnych graczy czyli Iana Hoffmanna. Amerykanin wypożyczony z Lecha Poznań wiódł prym na lewej stronie boiska, ale musiał opuścić trzy ostatnie spotkania z powodu kontuzji uda. W ich trakcie zespół odniósł aż dwie porażki 0:5 i 0:6, a także zremisował 0:0.Sytuacja Kristiansund była i jest bardzo trudna, ale tydzień temu Hoffmann wreszcie wrócił do gry. Od trenera otrzymał, co prawda tylko osiem, ostatnich minut w starciu z Sandefjordem, ale mógł dzięki temu uczestniczyć w comebacku swojej drużyny. Amerykanin wszedł minutę po tym, gdy Leander Alvheim zdobył bramkę kontaktową na 1:2. Siedem minut później piłkarz ten ponownie wpisał się na listę strzelców i zapewnił swojej ekipie jeden, cenny punkt.
Indywidualnie Hoffmann dał jednak niewiele swojej drużynie. Wykonał cztery celne podania z ośmiu i nie zaliczył żadnej interwencji. Dziś o godzinie 19:00 być może zyska więcej czasu na boisku w starciu z ekipą Sarpsborga 08. Kristiansund koniecznie musi jak najprędzej powrócić na zwycięski szlak. Zajmuje obecnie 14. miejsce z 16 w lidze, co na ten moment powoduje, że klub będzie musiał walczyć o utrzymanie w barażach. Sarpsborg zajmuje natomiast 11. lokatę z dwoma oczkami przewagi nad Kristiansundem, a zatem w poniedziałkowy wieczór kibiców obu drużyn czekać będą wielkie emocje.
Komentarze (0)