W lipcu 2023 roku podczas Memoriału Istvána Gyulaiego w Székesfehérvár Martyna Galant doznała złamania stopy. Kontuzja ta oznaczała dla niej koniec sezonu, wykluczając ją z wymarzonego startu na mistrzostwach świata w Budapeszcie. Pierwszym startem w sezonie zimowym 2024 był występ na mityngu w Val-de-Reuil nad Sekwaną w biegu na 3000 m, którego jednak nie ukończyła. Drugie podejście do powrotu miało miejsce na najważniejszym halowym mityngu w Polsce - podczas Orlen Copernicus Cup stanęła na starcie do biegu na dwukrotnie krótszym dystansie obok Beatrice Chepkoech, Diribe Welteji czy Freweni Hailu. I już sam start okazał się problematyczny dla reprezentantki poznańskiego klubu.
Starter uznał, że to ja się przepychałam i dlatego cofnał bieg. Uznał, że to moja wina, ale drugi raz nie zatrzymał biegu, mimo że inne dziewczyny mnie przepchnęły
- mówiła po występie Martyna Galant. Faktycznie - w wynikach widnieją żółte kartki przyznane przez sędziego po biegu startującym obok niej Tigist Girmie i Geli Hambese.
Sam bieg rozegrany został w fantastycznym tempie - Freweni Hailu wygrała z czasem 3:55,28 - najlepszym w tym roku na świecie i czwartym w historii światowej lekkiej atletyki. W sumie cała czołowa dziesiątka pobiła swoje rekordy życiowe - w tym Galant, która dobiegła do mety jako dziewiąta z wynikiem 4:05,67 - piątym na polskiej liście wszech czasów. Co więcej - trzeci uzyskała również w tym biegu Weronika Lizakowska.
W życiu nie zaczynałam tak szybko sezonu. Jest to praktycznie mój pierwszy start, bo nie liczę tego nieukończonego. Dla mnie to jest coś niesamowitego - zaczynać z takim wynikiem. Mam nadzieję, że będzie tylko szybciej. Co prawda, mam mało biegów zaplanowanych, ale tak naprawdę liczy się tylko lato, więc jeżeli tu biegam tak szybko, to i w sezonie letnim będzie tak samo
- podsumowała zmęczona, ale szczęśliwa zawodniczka OŚ AZS Poznań po swoim starcie.
W sumie podczas Orlen Copernicus Cup padło pięć najlepszych wyników na świecie i pięć rekordów mityngu (paradoksalnie nie pobiła go Hailu, uzyskując słabszy czas niż Gudaf Tsegay dwa lata temu). Wśród tych rekordowych rezulatów był wynik 7,01 s Ewy Swobody na 60 m. Zwycięstwo w konkursie tyczkarzy świętował Piotr Lisek (5,75 m), natomiast w tym roku goryczy porażki na 60 m przez płotki doznała Pia Skrzyszowska, musząc uznać wyższość Nadine Visser. Holenderka nie zdołała jednak pobić ustanowionego przez Skrzyszowską rok temu rekordy mityngu. Na tym dystansie wśród mężczyzn natomiast zwyciężył Jakub Szymański - z czasem 7,48 s był tylko o 0,01 s wolniejszy niż w niedzielę w Düsseldorfie, gdzie pobił rekord Polski.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.