Noc z 7 na 8 kwietnia na długo zapisze się w pamięci Szymona Ziółkowskiego - legendarnego młociarza, mistrza olimpijskiego z Sydney oraz obecnego trenera Pawła Fajdka. To właśnie wtedy w jego domu interweniowała policja, a były sportowiec został zatrzymany i przewieziony na komisariat w Swarzędzu. Sprawa od razu wzbudziła szerokie zainteresowanie mediów i opinii publicznej, choć w centrum uwagi nie znalazły się tym razem ani sukcesy sportowe, ani działalność trenerska. Według relacji, które jako pierwszy opublikował portal tvn24.pl, interwencja miała związek z awanturą domową, a wezwanie na policję zgłosiła żona Ziółkowskiego. Funkcjonariusze, którzy przybyli na miejsce, zdecydowali o zatrzymaniu lekkoatlety i przewiezieniu go do izby wytrzeźwień.
Szymon Ziółkowski nie zgadza się z przedstawioną przez służby i media wersją wydarzeń. Jak podkreślono w oficjalnym oświadczeniu adwokata Szymona Ziółkowskiego cała interwencja była bezpodstawna i nielegalna. Mecenas Jacek Czarnohorski, w swoim piśmie podkreślił, że zarzuty kierowane pod adresem jego klienta to konsekwencja konfliktu rodzinnego, który zaostrzył się w kontekście toczącego się postępowania rozwodowego.
- Mój Klient stanowczo zaprzecza zarzutom podnoszonym przez jego żonę, które jednoznacznie należy wiązać z postępowaniem w sprawie rozwodowej zainicjowanym przez Pana Szymona Ziółkowskiego w 2024 roku - czytamy w oświadczeniu.
Mecenas podkreślił także, że zatrzymanie zostało już formalnie zaskarżone, a sprawa ostatecznie rozstrzygnie się w sądzie. Poniżej pełne oświadczenie:
Zgodnie z zasadami rzetelności dziennikarskiej nasza redakcja postanowiła przedstawić również stanowisko Policji, która odpiera zarzuty wysuwane przez adwokata Ziółkowskiego. Głos w sprawie zabrał rzecznik prasowy Komendanta Wojewódzkiego Policji w Poznaniu, mł. insp. Andrzej Borowiak:
- Adwokat ma prawo uważać, że osoba podejrzana o popełnienie przestępstwa nie musi być zatrzymywana. My natomiast stoimy na stanowisku, że osoba, która dopuściła się przestępstwa, jest osobą podejrzaną i może zostać zatrzymana. Naszym obowiązkiem jest dochowanie wszelkich procedur. Kwestia tego, czy zostały one przeprowadzone zgodnie z obowiązującymi przepisami, zostanie oceniona przez sąd. Pan adwokat ma prawo do swojego zdania, my mamy swoje — podkreślił w rozmowie z nami Andrzej Borowiak.
Sprawa, choć nagłośniona, wciąż pozostaje w toku i czeka na rozstrzygnięcia prawne. Jak zawsze w podobnych sytuacjach, warto pamiętać, że dopóki nie zapadnie prawomocny wyrok, każda ze stron powinna mieć prawo do przedstawienia swojego stanowiska, a opinia publiczna — dostęp do informacji z obu perspektyw.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.